01 marca 2011

Oleandry i skrzypce

Niebo ma kolor akwamarynu, mroźne i czyste jak kryształ. Minus 18, 1 marca. Nie wiem czemu, śniła mi się Hiszpania, w której nigdy nie byłam, ale moje sny bywały tam i to często. Może przez Alhambrę, może przez inne baśnie.
Obudziłam się z poczuciem krzywdy, że wygnano mnie z raju. Poranek machał już ognistym mieczem, wskazując sto spraw do zrobienia, a hamak snu zniknał, jakby go nigdy nie było. Ponoć jesteśmy z tej materii, co nasze sny. Dzisiaj jestem więc z purpurowych hibiskusów, błękitnych wież Alhambry i zapachu oleandrów pod rozpalonym południem.Nawet własne lustro mnie nie poznało i patrzyło na mnie dziwnie, jakbym miała oleandry we włosach, a za oknem mróz, śnieg i ujadający kundelek rozsądku.

Rzeczy powszednie budzą we mnie wzruszenie; kolor marchewkowego soku z selerem, zapach chleba, który rozsmarowuje się w powietrzu na grubych kromkach i który wąchają polatujące nad kuchnią anioły. Pietruszka- jem do wszystkiego pietruszkę, niedługo mogę zmienić imię na Pani Pietruszka.Dzisiaj maluję cały dzień i słucham koncertów Beethovena na zmianę z  bałkańskimi skrzypcami.
Pozdrawiam wszystkich oleandrowo, różanie, pietruszkowo i marcowo.


1 komentarz:

  1. A ja cię pozdrawiam znad deski do prasowania, Pietruszkowy Elfie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)