...Nigdy bym nie śmiała twierdzić, że poeta bardziej cierpi od kogoś, kto nie pisze. Ja w każdym razie nigdy nie radziłabym tak Pani myśleć...
I jeszcze kilka technicznych uwag- które wiersze jej się podobały, które trzeba poprawić, które zdanie wykreślić, a które zostawić.
Myślę teraz o tym, że jej nie ma. Jej sympatycznych dziwactw, chińskiego termosu, limeryków i usmiechów. Może w tych 250 wierszach zostały wszystkie uśmiechy Wisławy. Może poza nimi. Dla mnie zostały w tym pochyłym piśmie i filetowym duszku nad wyklejonymi górami.
Masz to szczęście, że została Ci na własność część uśmiechów Pani Wisławy.
OdpowiedzUsuńBędzie Jej brakowało...
Ściskam najczulej