02 lutego 2012

Wszystkie uśmiechy Wisławy

Stoi na półce, obok szkatułki od Różyczki i poezji Błoka. Oprawiona w szkło pocztówka od  Pani Wisławy. Były to dawne czasy, ona nie była jeszcze noblistką, a ja wydałam pierwszy tomik wierszy; dostałam adres od pani Teresy, wysłałam ten chudziutki, marniutki, debiutancki tomik w różowej okładce... Odpisała mi na ręcznie wyklejanej pocztówce, na której jest fioletowy duszek i góry, kartonik jest jakiegoś trzeciego sortu, żółtawy i stary, a z tyłu, jej pochyłym pismem tych kilkanaście zdań, które nauczyły mnie poezji. 

...Nigdy bym nie śmiała twierdzić, że poeta bardziej cierpi od kogoś, kto nie pisze. Ja w każdym razie nigdy nie radziłabym tak Pani myśleć...

I jeszcze kilka technicznych uwag- które wiersze jej się podobały, które trzeba poprawić, które zdanie wykreślić, a które zostawić.
Myślę teraz o tym, że jej nie ma.  Jej sympatycznych dziwactw, chińskiego termosu, limeryków i usmiechów. Może w tych 250 wierszach zostały wszystkie uśmiechy Wisławy. Może poza nimi. Dla mnie zostały w tym pochyłym piśmie i filetowym duszku nad  wyklejonymi górami.



1 komentarz:

  1. Masz to szczęście, że została Ci na własność część uśmiechów Pani Wisławy.
    Będzie Jej brakowało...

    Ściskam najczulej

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)