Oglądaliśmy w sklepie jabłka. Zielone w dziwnym, jadeitowym odcieniu, idealnie uformowane, wielkie i sztuczne jak atrapy jabłek.
- Niedobre jabłka- tłumaczę Małemu- Nawet nie pachną jabłkami.
Powąchalismy. Nie pachniały. Idąc do domu, rozważalismy teorię odpowiedniej jabłkowości.
- Jabłka muszą być rozmaite, jedne duże, drugie małe, złociste, pachnące, chrupiące, ze starych jabłoni- pokazałam mu wielkie, stare drzewa w sadzie przy naszym ogrodzie- Widzisz? Taka sparszywiała kora, chropowata, powykręcane konary, wysoka trawa wokół.Na takich drzewach rosną cudowne papierówki...
Nazbieraliśmy jabłek. Własnie takich. Gdy przynieśliśmy łup do domu, Mały oświadczył dumnie:
- Mamy parszywe jabłka!
A w ogóle naszło mnie wczoraj na latawce i chyba będziemy produkowac takie dzieło, tylko muszę znaleźć instrukcję, jak zrobić latawca, który lata. Zainspirował mnie pewien tekst... i pan Hong Pratchetta, puszczający latawce. No i Kubus Puchatek też.
Diane Loomans "Full Esteem Ahead"
Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
Częściej używałabym palca do malowania, a rzadziej do wytykania.
Mniej bym upominała, a bardziej dbała o bliski kontakt.
Zamiast patrzeć stale na zegarek, patrzyłabym na to, co robi.
Wiedziałabym mniej, lecz za to umiałabym okazać troskę.
Robilibyśmy więcej wycieczek i puszczali więcej latawców.
Przestałabym odgrywać poważną, a zaczęła poważnie się bawić.
Przebiegałabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
Nie uczyłabym zamiłowania do władzy, lecz potęgi miłości.
No i Agnieszka Osiecka. Jakoś kojarzy mi się jesiennie, może dlatego, ze lubię jej wiersze, nie tylko piosenki- jej okropnie smutne wiersze, takie, że za gardło drapie. Wczoraj się zaczytałam wieczornie, gdy wszyscy w domku juz spali, siorbałam wystygłą inkę i czytałam...
Nie bądź smutna,
no nie bądź,
ta mgiełka, to tylko pamięć.
Patrz jakie czyste niebo,
a w morzu - łabędź!
Nie bądź smutny, ja nie chcę,
to czarne, to tylko myśli,
dalej jest mała przystań
na brzegu Wisły.
Nie bądź smutna, no nie bądź,
ta chmura jest małą chmurką,
jutro już będzie słońce
i ciastko z dziurką!
Jabłka już zawsze będą mi się kojarzyć ze sceną z mojego ulubionego filmu, do którego odsyłam: http://www.youtube.com/watch?v=tDicCqmDleM
OdpowiedzUsuńOo:) Żeby jeszcze rozumieć, co on mówi w tej scenie!(Mój angielski być marny, bardzo marny)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie idę po takie parszywe jabłuszka - i zrobię z nich najlepszą na świecie szarlotkę dla moich jutrzejszych wyczekanych gości ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Specjalnie dla Ciebie - "Jesteś pyszne. Jesteś tysiąc razy lepsze od jabłek, które dotąd jadłem. Nie jestem supermenem, jestem super włóczęgą a ty super jabłkiem. Jesteś takie smaczne, takie organiczne, takie naturalne. Jesteś jabłuszkiem mojego życia".
OdpowiedzUsuńOo... Liadan, cudne!
OdpowiedzUsuń