24 października 2014

Noc, pięć okien, pięć latarni i dzień dobry!

Mały ma gorączkę - noc wydłużyła się, wyrosły jej kły i pazury. O pierwszej zbijamy trochę temperaturę, by zasnął, czekam na tę chwilę, gdy oddech się uspokoi, tuląc go, mimo szeptanych wymówek: mamusiu, nie przytulaj się, bo cię zarażę.
Teraz śpi, słodko, spokojnie, Duży właśnie poszedł na przystanek, po szóstej ma autobus do B., pierwsze zajęcia o ósmej. Zapakowałam mu kanapek, soku, oswajaliśmy noc i nieprzytomny poranek kubkiem parującego kakao i tostami. O piątej rano wpuściłam kotkę - siedziała na parapecie i patrzyła na mnie z takim wyrzutem, że Dozorca Parku się chowa. Próbowałam jej zrobić zdjęcie, ale wyszło takie coś.
Ale widać rząd topoli, zagajnik brzozowy i kawałek kota, rozmytego w nieskończoności.
Tam, za tym lasem jest droga, a przy niej pięć cytrynowookich lamp, pięć latarni, które mrugają do mnie jeszcze, choć już po szóstej - znak, że gminne władze zaakceptowały fakt jesienności świata i przedłużyły lampom poranny żywot. Lubię pisać przy tym oknie, leśno - latarnianym, to okno narnijskie, magiczne, a od niedawna także kocie.


Okno kuchenne wychodzi na podwórze i młody  orzech, teraz nagusieńki. Zagrabiłam pod nim stertę brązowych liści, pójdą na kompost, choć mają garbniki i coś tam jeszcze - śnieg zwalczy wszystko. Przy orzechu są krzaki porzeczek i klatka z królikami. One już na ostatkach, niedługo przeprowadzka na zimę do piwnicy, ciepłej i pachnącej drewnem. Kuchenne okno przygląda się spokojnie harcom dzieciaków na huśtawce, czerwieniejącym aroniom, to okno, przez które wołam - obiad, obiad! Takie dobre okno, jasne jak kuchnia mamy.

Okno łazienkowe jest od północy i patrzy tylko na dzikie wino.
Na oknie para, dzisiaj minus sześć...


 Okno sypialniane wrześniowe i niżej, październikowe



Okno sypialni wita wschód, każdą różowiejącą zorzę, jest najpiękniej ubrane w jaśmin i biały bez, w rozgwar szpaków i wróbli, w smyrganie sikorek po pobliskiej sośnie. Biel płóciennych zasłon, zieleń za szybą i cisza, pełna ptasich ćwierkań - tu kocham czytać i malować, albo po prostu zwinąć się w kłębek i nic nie robić.


Okno salonowe zerka na kawałek ulicy między świerkowymi łapami i jaśminem.

 
Okno salonu całe zarosło jaśminem, teraz brązowe gałązki szarpie wiatr, kiedy idę wyglądać, czy Duży założył czapkę - między gałązkami jaśminu widać ulicę. Te okno tulą łapki srebrnych świerków.
Czapki Dużego nie widać, ale mam upartą nadzieję, że jednak.
Że jest, ta czapka.
Wczoraj Mały pisał sprawdzian: na pytanie "wymień ssaki występujące w tekście" odpowiedział: lisy, wiewiórki i górnicy. Pani mu górników nie uznała, dając pół punkta, moim zdaniem ssaczość górników jest jak najbardziej słuszna, jak myślicie?
:)
Pierwsze chłody, pierwsze bóle gardełek, pierwsza noc z gorączką, pierwsze szaliki, czapki, rękawice, wełniane skarpety. Kot, pchający się do ciepłego domu, latarnie, oswajające tę dziką ciemność nomadów, noc puszczańską, leśną, wiejską, sunącą w kłębach mroku znad torfowiska.
Pokazałam wam naszą noc - a teraz idę zacząć poranek, oczy latarni zgasły, kot najedzony zwinął się w fotelu, trzeba napalić w piecu, włączyć czajnik, tego wesołego, porannego gazeciarza i filozofa, świstuna i herbacianego barda.
Na śniadanie usmażę omlety. Oko słońca otwiera się.
Dzień dobry!

22 komentarze:

  1. Witaj Nocny Marku i Ranny Ptaszku :)

    Zdrówka dla Małego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie gofry na śniadanie .Górnicy jak najbardziej TAK!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gofry i górnicy, śniadania i poranki:) Też jestem na tak:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam bym bardziej ssacze ssaki od górników znalazła...
    Opis poranka smaczny i gęsty jak kakao.
    Ssij Matko Kalino talenty od Pana Dziejów bez wyrzutów;)
    A Małemu zdrowia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małemu zdrowia bardzo się przyda, poleguje teraz w łóżku i nic mu się nie chce, rzadki widok, ech. Pan Dziejów, jak ładnie:)

      Usuń
  5. Gornik to ssak, nie ma watpliwosci w tym wzgledzie, nauczycielka te oczywistosc powinna uznac i to natychmiast. Piekne okna a z nich takiez widoki, optymistyczny swiat malujesz mimo goraczki...w Warszawie sloneczko i minus dwa! ide sniadac , zrobie czekolade ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz, Grażynko, jak nam śniadaniowy temat wyrósł, z deserem górniczym:) Czekolada tak samo dobra na mróz jak kakao. Pozdrawiamy Warszawę:)

      Usuń
  6. Po tak "zmartwionej" nocy, tyle w Tobie zachwytu! Oby w poniedziałek mógł juz dziarsko maszerować do szkoły.
    U mnie jajeczka na miękko były, bo poranek dziś wolno odmierzał minuty. ;) I pośpiechu nie było wyjątkowo.
    A grnicy,toż to przecież sssaki naczelne! :))
    Buziaki. Idę odpisać na mail. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U takiego małego duszka każdy dzień się dłuży, gdy się choruje. Jajko na miękko jadłam, będąc dzieckiem... już smaku niemal nie pamiętam. Może pora odświezyć pamięć...
      Noc minęła, wilki zwątpienia też.

      Usuń
  7. Ja przez chorobę swoją całkiem się rozregulowałam. Poranna kawa o 10 a do trzeciej oglądałam film w Tildą Swanson . Dlaczego dobre filmy są tak późno? Przeraził mnie ten mróz. U mnie ciągle na plusie ale wczoraj chłopcy wnieśli do domu beniaminka i mirt. Obiecywałam sobie ,że będę przechowywać pelargonie ale nie wiem czy zdążę je sprzątnąć. Uroczy poranek u Ciebie. Zdrówka życzę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tilde lubie od czasów oszałamiającego Orlando, łyżew, śniegu i zamków...
      Moja pelargonia już w kuchni - nadal kwitnie. Ale kanny zapomniało mi się schować...

      Usuń
  8. Oj te noce matkom wyrwane... Nie zazdroszczę. Niech Mały szybciutko się pozbiera. Górnicy ssaki pierwszego lotu,a ta nauczycielka to coś nie teges ;) A Dużemu czapkę na głowę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj to samo, z małą odmianą- gorączka przyszła o 3:)
      A Duży czapkę założył!

      Usuń
    2. Niech wypoci to draństwo z siebie i matce siwych włosów oszczędzi :)

      Usuń
  9. Piękne te Twoje okna i to co przez nie widać :) Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Ania Shirley powiedziała - całe szczęście, że po wrzesniu jest październik! Trochę jesieni wpadnie przez okna... bo teraz już po przymrozkach nagusieńko, bez liści... Dziękujemy za życzenia zdrowia, bardzo się maluchowi przydadzą:)

      Usuń
  10. Biedny Mały, niech zdrowieje szybciutko! Okna urocze i twoja wizja poranka też. Polyanna twoją siostrą bliźniaczą:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Pollyannę, choć czasem mnie irytowała optymizmem. Ale lepiej więcej optymizmu niż depresje, na szczęście te nas omijają, MIko. Mały nadal gorączkuje i jest rozpieszczany jak książę domowy, dziękujemy za życzenia, pławi się w nich jak pączuś w maśle.

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)