20 lutego 2016

W domu



Sobota. Wiejskich jajek dostaliśmy, to i prawie Wielkanocą czuć. W sobote umawiam się z domkiem, że nadrobię to, czego nie zdążyłam w tygodniu, że będe mieć dla niego czas, że zapachnie ciastem i chlebem, a smętki pójdą sobie ganiać się z kurzem hen, do innej bajki.  W jasnym, przesianym przez chmury blasku deszcz stuka opuszkami palców o okna.


Chyba nie wytrzymam i niedługo coś posieję. Na razie tylko avocado w doniczce wzeszły, ale tęskno mi za maleńkimi kiełkami pomidorów i letnich kwiatów. Jakoś jaśniej się robi na duszy, jak się z roślinkami poobcuje i pogada.  Z domowych wieści - Duży I Elf zakończyli sesję, reszta też ma się dobrze, kot daje nam przykład, co robić pod koniec lutego i śpi. 


Coś by się zrobiło, ale się nie robi.
Coś by się napisało, ale się nie pisze.
Czekamy, czekamy.
Kupiłam zielony talerz.
Na wierzbie sa już bazie.

Przesypuję w palcach cichutkie, spokojne chwile i jestem gdzieś tam, zajęta domowymi sprawami, sprawdzaniem klasówek i czytaniem Emily Dickinson.

"Na zawsze składa się z wielu teraz"

7 komentarzy:

  1. Kalinko, jak zawsze pięknie i jak zawsze czuje niedosyt Twojego pisania. U mnie też dzisiaj dzień domowy,chucham i dmucham na moje gniazdko bo w tygodniu ciągły bieg i spraw tyle , że nie nadążam. A wieczorem też czekają na mnie klasówki i zeszyty. Pozdrawiam bardzo ciepło Halina

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalinko, jak zawsze pięknie i jak zawsze czuje niedosyt Twojego pisania. U mnie też dzisiaj dzień domowy,chucham i dmucham na moje gniazdko bo w tygodniu ciągły bieg i spraw tyle , że nie nadążam. A wieczorem też czekają na mnie klasówki i zeszyty. Pozdrawiam bardzo ciepło Halina

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosna u Ciebie przez te hiacynty chyba bardziej niż dzięki jajkom. ;) Zapach musi się po kuchni roznosić upojny!
    Ale dobrze, że się odezwałaś, choć jesteś gdzieś tam...
    Pozdawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja zamówiłam nasionka ziołowe, chociaż do wiosny mi niespieszno. Lubię i zimę i przednówki i nie poganiam. I tak czas biegnie za szybko. :)
    Pozdrawiam, Czajka
    Ps. Ślicznie u Ciebie i z tym ciastem i z Emily (piszmy, piszmy i róbmy) i z hiacyntami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, ze tak piszesz o domku. To mnie zacheca do sprzatniecia mojego. Raporty wlasnie skonczone i moge odlozyc wszystkie papierzyska jak je robic po nowemu na pol roku. Zawsze to ponownemu jak je formulowac zeby nikt nie czul sie urazony wynikami. A przeciez pracowac zawsze trzeba aby te wyniki byly. A tu jeszcze w tygodniu trzeba sie spotkac z tymi jednak dalej urazonymi. Ale ja nie o tym. Wlasnie musze sie wziac za sprztanie i nowe hiacynty kupic bo mi przekwitly. Musze sie tez pospieszyc z tym sprzataniem bo na kolejny kurs sie zapisalam. Bedzie trwal do wakacji. Bede znowu z wizyta w kraju i z mala przerwa aby skoczyc gdzie indziej tak jak ostatnim razem. To bedzie moja nagroda. Watka

    OdpowiedzUsuń
  6. U ciebie w domu pięknie.Tętni życie.Byłem na wsi zobaczyć czy wszystko gra na ojcowiźnie.Serce się łamie jaki ten dom pusty i "martwy"Nic to,byle do wiosny.Jak dobrze pójdzie to już od połowy kwietnia zacznę tam nocować i dom(jak też)odżyje.Nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też czekam na wysiew pomidorów. A na razie musi mi wystarczyć szczypiorek, rzeżucha, mięta i bazylia z kuchennego okna :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)