Dwa dni i dwie noce deszczu. Wszystko ożyło,na brzozach zielona mgiełka, trawniki wypiły wszystko, tulipany podskoczyłydo góry o kilka centymetrów i wylazły im pąki.
Jest ciepło, bezwietrznie, ptaki śpiewaja obłędnie.
Kupiłam nowe poduszki do kuchni, błękitne i białe w różyczki.
Kwitną śliwy, mirabelki, ałyczki, wiśnie zaczynają. Jak dzisiaj przestanie padać, idę na zawilcowe i wiśniowe hanami. Idę jak pielgrzym, zachwycając się jak co roku i celebrując to kwietne szaleństwo.
W naszym zakrzątaniu, w naszym spuszczaniu głów jak cudnie jest unieśc tę biedną, pełną mysli głowę i wąchać kwitnące gałęzie. Wszystkim dobrego dnia!
W załomie muru kilka kwitnących gałęzi śliwy.
Kwitną cicho dla siebie na przekór mrozowi.
Widać, że nie może już być śniegu.
Nie wiadomo, skąd dochodzi słodki zapach.
Wang Anshi
U nas jeszcze nie, ale za chwilkę już też :) Cudny moment jest teraz, prawda?
OdpowiedzUsuńTak, jeden z najcudniejszych:)
OdpowiedzUsuńKoło przystanku w mojej wsi jest takie stare drzewo, obsypane teraz kwiatami, a pachnie! Bardzo lubię ten czas, kiedy idąc, wpadam w takie fale miękkiej, słodkiej, kwiatowej woni.:)
OdpowiedzUsuńMoja wielka, stara morela pod oknem właśnie kończy kwitnienie. Białe szaleństwo trwało 10 dni, wypełniało okno i cały salon światłem. Teraz, trochę skromniej zaczyna grusza, chwilo trwaj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie