Recepta na poranek sobotni.
Usmażyć nalesniki, wrzucić pyszne wiśnie, zmiksować mascarpone z 30% śmietanką. Kawa, za oknem słońce, w tle muzyka i rozgwar ptaków, jak Simona Kossak mawiała - świat uptaszony. Nic to, że góra prasowania, a rycerza brak, by z tym smokiem zawalczył. Sałata wschodzi? Wschodzi. Pomidory też. Rzodkiewka, kilka kolorów. Wyniki mam lepsze, hemoglobina wspięła się na wyżyny 10 czegoś tam przy normie 12. Cieszę się i raduję. Słucham muzyki i uśmiecham się sobie przy desce do prasowania, zaglądając w rozsłonecznione okno...
i mnie świat słońcem doświetlony, ptasim śpiewem dopieszczony :)...jedynie kawki, póki co brak, ale to zaraz migusiem naprawię :)
OdpowiedzUsuńpiękna soboto trwaj :)
pozdrawiam ciepło Kalino :)
Na 14 do pracy, ale do 14 jeszcze tyle,tyle godzin:)
UsuńI niech tak trwa! Cieplutko, wiosennie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ cieplutkiem tak sobie, plus osiem, ale idzie ku lepszemu:)
UsuńŚwiat uptaszony - ładne.:) Najchętniej bym wyskubała te wiśnie, ależ apetyczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
słońce daje mi życie , jeszcze ptaków świergot to nawet kawa mi nie potrzebna , byle tak dalej to myśli lepsze będą bo zdrowie coś nie takie. Małgosia
OdpowiedzUsuńO, ja też miałam uptaszoną sobotę! Pierwszy raz słyszałam, żeby sójka przeskakująca z gałęzi na gałąź brzozy aż tyle i w taki sposób "gadała"! I wcale się nie bała podchodzącej bardzo blisko nieco już dojrzałej kobiety prowadzącej kuca szetlandzkiego, na którego grzbiecie zasiadał mały Dominik, który z kolei mimo swojej właściwości i bycia nieco innego niż to, które uznaje się za normę, też ogromnie interesował się deliberującym ptaszkiem. Było nam bardzo miło. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, Kalino, i jeśli to możliwe, napisz, jak okadzasz szklarnię. Zadałam Ci pytanie o to pod wpisem wielkanocnym. Pewnie Ci umknęło... Bo chyba nie jest niedyskretne? ;)
Już odpowiadam, Jolu. Czytałam na jakimś forum ogrodniczym, ze wrotycz może pomoc na mączlika. Wieszać w pękach po rogach szklarni, zatkać szczeliny i dymem wrotyczowym pokurzyć trochę.. mozna i szalwią. Może nic nie da, ale spróbuję, mam suszony wrotycz z zeszlego roku:)i szałwię:)
UsuńDziękuję! :)
UsuńTeż bym spróbowała, ale nie mam suszonych ziół, to znaczy tych akurat potrzebnych. Chyba że zadziałałoby odymianie suchymi pędami wrotyczu zebranymi teraz. Musiałabym się rozejrzeć, czy mi się gdzieś w sąsiedztwie nie uchowały jakieś badylki.
Na przyszły sezon to sobie nasuszę, o! :)
A teraz oddalam się do ogrodu, bo tam roboty huk, a pogoda jest jak marzenie. Czego i Tobie życzę, znaczy się zwłaszcza tego drugiego. :)
Ech! załapałbym się na kopiec takich naleśników. "Pomarzyć dobra rzecz. Oj,życie,życie nudne. Pomarzyć czasem dobrze jest w niedzielne popołudnie".
OdpowiedzUsuń