Takie łagodne, delikatne i skromne. Pierwsze bazie.
Nie aspirują do miana gwiazd ugoru za lasem, trzeba podejść blisko, by je zobaczyć na tle ciemnej zieleni sosen, wysuwające się nieśmiało z osłonek brązowych łupinek. Jeszcze bez brzęczenia pszczół, jeszcze zmarznięte, jeszcze przewiane wiatrem. Pachnie zimą, śniegiem i przymrozkiem, a one już są. Zabieram kilka gałązek do domu, stawiam w siwaku. Bądźcie. Pokazujcie, że wszystko ma swój czas i że nadejdzie i wiosna, ale swoim rytmem, swoim krokiem, powolutku.
Schludne bazie, mali koloniści wiosny. Ubrane w barwy lnu i ziemi.
Pierwsze listki przebiśniegów. Jeszcze nawet kwiatków nie ma. Ani jednego dzwoneczka, wabiącego słońce i pierwsze motyle. Chłód, sepia, brązy, a w tym to zielone, maleńkie piękno. Taki wielki dar dla stęsknionego za wiosną serca. Tacy mądrzy nauczyciele oczekiwania.
Ciągnie mnie do lasu okrutnie a tu ciągle coś przeszkadza. Teraz wyprawa się odwlecze przez anginę młodego. Yh...
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Małego. W lesie tak dziwnie teraz, pięknie, ale tak schludnie jak w domu bez ludzi. Jeszcze mało głosów ptasich. Zimno. Mró chrzęści, tylko sosenki zielone.
UsuńNo właśnie śnieg dziś padał. Marzec w lutym :D
UsuńA na Mazowszu w słoneczne dni już sporo ptasich treli niesie się przez miasto i wieś. Pozdrawiam ☺
OdpowiedzUsuńidzie wiosna.U mnie tez przebiśniegi juzprawie są...
OdpowiedzUsuńJa szukam tej wiosny, ale niestety spod śniegu wyjrzały inne rzeczy na razie :( czekam na tą wiosne jak na zbawienie, to pora powrotów Włóczykija. :)
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam w zeszłym tygodniu bazie, to się zdziwiłam. Ale ponieważ zima postanowiła wrócić, to teraz przysypane są śniegiem...
OdpowiedzUsuń