Jeśli przedwiośnie miałoby duszę, to powinna wyglądać ona jak przebiśnieg. Małe, biało - zielone dzwoneczki są kluczykami u paska tej trochę zmarzniętej, nieśmiałej panny, która wędruje naszymi podlaskimi drogami w kaloszach i ciepłym swetrze.
Wczoraj plus dwa, dzisiaj plus osiem. Wiatr, deszcz, błoto, śnieg z deszczem, czasem trochę słońca. A jednak - ona jest, czuje się ten absolutnie potężny pęd życia, jak soki w drzewach, ruszające akweduktami kory, mocniej, szybciej, odważniej z każdym dniem. Pęcznieją pączki, na porzeczkach, na agreście, na różach, ligustrze, brzozach. Leszczyna w złocie, trawa już, jak zawsze przodowniczka pracy, w zielonych źdźbłach, zwłaszcza pod drewnianą ścianką szopki, przy plocie, w zaciszu. Żurawie stadami na łąkach, na polach. Pierwszy bocian.
W zacinającym wietrze wędruje sobie z zachwytem skrajem brzeziny, przynoszę pierwsze skarby - jemiołę z topoli, bazie, garstkę przebiśniegów do bukietu.
Mały przydreptał do mnie dzisiaj, podniósł mi palcami kąciki ust do uśmiechu i oznajmił:
- I tak ma być cały dzień!
W takim towarzystwie nie można inaczej:)
Super! U mnie małpy nawet nosa nie wyściubiły :P
OdpowiedzUsuńChuchaj na nie! No i zawsze na pociechę jest kurdybanek i glistnik, one ciągle zielone;)
UsuńPrzebiśniegi, pasiaste krokusy, jemioła i kot obronny. A do tego najwspanialszy w świecie sernik i kawa pachnąca Wielką Wyprawą. To było cudowne popołudnie w Kalinowie. Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńDojadam resztki sernika;)
UsuńWIOSNA to najpiękniejsza pora roku. To MŁODOŚĆ. Chce się żyć.
Usuń