Poranek, ciemniutki, senny, szóstej nie ma, stoimy pod sklepem - jeszcze zamknięty, otwierają o szóstej właśnie. Stoje ja i dwóch panów, w tym jeden taki mocno leciwy, pomarszczony, zażywny, nerwowy.
- Zamknięte jeszcze? - pytam,bardziej w celu powitania, bo widzę, że zamknięte.
- Ano, zamknięte. Czasem nawet i po szóstej otwierają - oznajmia starszy pan, mocniej zaciskając poły kurtki. Wieje.
- Wieje. Zimno - wtrąca się do rozmowy trzeci poranny klient. - Wiadomo, jeszcze zima!
- A co to za zima... kiedyś to były zimy! - oznajmia staruszek z goryczą, ale i dumą, jakby on sam był twórcą tych wszystkich wspaniałych zim, które przebiegły mu przed oczyma. I nam.
- Ale za to jak zima taka słaba, to wiosna lepsza będzie! - szuka pozytywnych stron w tej zimowej melancholii Trzeci.
Ale staruszek się nie poddaje. Macha ręką i patrzy na nas zwycięsko.
- Co to za wiosna, panie! Kiedyś to były wiosny!
I w tym momencie nieśmiała panienka otwiera sklep i staruszek w triumfie wchodzi pierwszy.
Szach mat.
Jakby ktoś tęsknił za wiosną, to u nas pomidory już posiane. Kot filozoficznie pogodzony z każdym rodzajem wiosen i zim. A ja mam przez te wiosny i zimy niegdysiejsze uśmiech od rana:)
Kiedyś było, kiedyś będzie to takie zwodnicze słówko :)
OdpowiedzUsuńMoja córcia zwykła żartować :Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie to nieodmiennie bawi, ale w taki czuły sposób. Pozdrawiam też!
UsuńPrzeszłość oczyszczona przez dobrotliwą niepamięć z wszelkich nierówności i wybojów, jaśnieje 😉
OdpowiedzUsuńU mnie sianie pomidorków za 2 tygodnie.
Pozdrawiam
Ano,kiedyś to i pszczoły były jak gęsi.
OdpowiedzUsuń