28 kwietnia 2019

Światła pełni











Najpierw długo, długo jest zimno i nie ma niczego - a potem nagle, w kilka ciepłych dni, wiosna eksploduje. Co mogło zakwitnąć, zakwita, śpieszy się,  pierwsze ałycze, mirabelki, wiśnie i już po nich, już osypuje się puch, jak w piosence Leszka Długosza: "Czekamy tak."
Taka prawdziwa ta piosenka.

Gdy znów z gałęzi biały pył
Upadnie nam do stop i my
W błękitnych smugach światłach dnia
Będziemy też w tej ciszy szli
Też światła pełni 



Nie mam zbyt czasu na pisanie, każdy dzień pochłania mnie do zmęczenia i wieczorem zastanawiam się, czy teraz jakoś więcej jest tej pracy, czy po prostu mniej sił? Za to śpię mocno. Bolą przedramiona od darcia trawy, wożenia taczek. Ale siadam potem na schodach, rozgrzanych kwietniowym gorącem i zachwycam się. Warto. Tyle światła w środku daje przyroda, tak bardzo oczyszcza serce, zwłaszcza, gdy wokoło różnie z tym światłem i życzliwością. Obeszłam już po stokroć każdą roślinkę w ogrodzie, poprzytulałam każde drzewo, pozachwycałam się i jabłonką rajską, i migdałkiem jak różowy puch, który teraz właśnie, przez te dwa, trzy dni ma swoją sławę i chwałę, pszczele królestwo i wszystkie hołdy.



 

  

Skalny i ziołowy drobiazg też już kwitnie,  tez przygarnia pszczoły i motyle, cieszy  oko i zmusza, by uklęknąć, bo są takie piękne rzeczy, które ogląda się tylko nisko, schylając, ucząc się pokory i zauważania maleńkich cudów. Ostatnio Mama wąchała u mnie hiacynty na kolanach.

Z rzeczy wielkich i wspaniałych - Średni zakończył edukację w swoim liceum, odebrał świadectwo i list gratulacyjny, nigdy jeszcze tak pięknego świadectwa u nas nie było, bo na koniec klasy maturalnej ma 5,25. Teraz przed nim - i nami! - matura, a potem u Dużego obrona pracy magisterskiej, więc do wakacji jeszcze wiele emocji.
 Elf pracuje w fantastycznym wydawnictwie, koty nadal się kłócą, więc jak dzieci nas odwiedzają ze swoim Czarnuszkiem Miszą, nasza Kicia nocuje wyniośle na dworze.
Na szczęście ciepło.

Mały próbuje jeździć na desce, gra na ukulele, ćwiczy rolę na 3 maja i szykuje się do wycieczki w Góry Stołowe. Jedziemy w maju.
Przesadzam pomidory do szklarni, ale o tym napiszę jeszcze, tak samo jak i o warzywniku. Czas pędzi, naprawdę. Jak moja Babcia Lida mawiała - dzieci, nie straćcie czasu. Pieniądze można nadrobić, ale czasu nigdy.
No więc pozdrawiam z Kalinowa, z pełnej światła wiosny - łapiemy czas za uszy, do napisania już w maju!




 

2 komentarze:

  1. Alez obfite kwitnienie! Cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko przepiękna wiosna na zdjęciach ale i w słowach :)
    Serdeczności ślę :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)