Wróciliśmy do szkoły.
Jest inaczej. Ale na plastyce z klasą szóstą będziemy malować liść, a klasa ósma dowiedziała się już, kim był Hemingway i że wcale nie raperem. Rozmawialiśmy o marzeniach, nie tylko o procedurach i przyjemnie widzieć te dziecięce buzie i uśmiechy po takiej przerwie. A na gazetce powiesiłam obrazek smoka, który czyta książkę.
Będę teraz trochę bardziej zalatana, więc pewnie wpisów na blogu będzie mniej. Choć ciągle mam do zrobienia pomidory, mirabelki i gruszki, a astry jak gwiazdy świecą igiełkami płatków na wrześniowej już rabacie. Mały dojeżdża do liceum. I mamo, połowę drogi stałem, a połowę siedziałem koło takiej babuni. I w szkole mamy sklepik i można kupić tosta za dwa złote i czekoladę. I taki jeden Bartek ma tyle wzrostu co ja, a wszyscy są wyżsi. I pani od polskiego jest fajna, ale sieje grozę, i znalazłem jedno miejsce, gdzie można kupić pączki! I kupiłeś? No!
A za dwa tygodnie Średni pojedzie na studia, a nasza brzoza ma złotą podszewkę pod zieloną spódnicą.
Pozdrawiamy wrześniowo, szkolnie i ogrodowo, i zostawiam wam przepiękny cytat, pocieszający serce na odejście lata:
"Jesień jest takim czasem w roku, kiedy Matka Natura mówi: “spójrz, jak łatwe, jak zdrowe i jak piękne może być odpuszczanie”.
Toni Sorenson
Dobrej jesieni Kalino! Serdeczności. Ewa
OdpowiedzUsuńJak ja lubię otulać się ciepłem Twoich postów! Jesień kocham i cieszy mnie, ale jednocześnie kolejnego w życiu przemijającego sezonu żal. ..
OdpowiedzUsuńAch, kochana...odpuszczanie...to wielka sztuka, której uczę się każdego dnia. Bo niestety opuszczać muszę coraz więcej. Muszę wybierać, priorytetować rzeczy, by dobrze wykorzystać czas... U nas nie będzie przetworów w tym roku...Nie ma z czego, bo wszystko grad zbił:( A maliny, które mam na krzakach nawet nie mam czasu zbierać zbytnio... A one tak szybko się psują i zasychają...
OdpowiedzUsuń