Tęsknię za światłem. Dzisiaj darowany dzień, mróz minus 12 i pełne słońce, wyiskrzony śnieg w ogrodzie, szadź na brzozach, na każdym różanym owocku, na choinach. W mieście śnieg jest bardziej szary, na otwartych przestrzeniach, ugorkach i w lesie dostaje skrzącej aureoli. Koty w smugach światła, nasze i Dużego, kawa paruje a ja sobie czytam Barańczaka i próbuję być powoli, jak pisze Poeta:
Dokąd wam się tak spieszy
Poczekajcie wolnego
Czemu nic was nie cieszy
Nawet ten mróz tak świeży
i świst wiatru polnego
No cieszy mnie, cieszy. Wyszłam rano w kapciach pstryknąć zdjęcie brzóz. Skrzypi śnieg. Po Świętach, zostały niezjedzone kawałki makowca, choinka trochę przeczołgana przez koty, jeszcze tydzień wolnego , którego nie poganiam, bo nie wiem, kiedy znowu będę siedzieć nad taką rzeką niezmąconego koniecznościa robienia czegokolwiek czasu. Bez paniki w umyśle, że czegoś nie zdążę. I myślę, że trzeba się bardzo uczyć od kotów i dzieci tego celebrowania bycia jako takiego, od sikorek, sosen i obłoków. Przyjemna taka nauka.
Mały mi kiedyś powiedział mądre zdanie, objąwszy mnie, gdy trochę marudziłam, że czuję się niekomfortowo, bo czegoś nie zdążyłam, nie uprasowałam, nie upiekłam i nie doglądnęłam, jak bym chciała.
- Wystarczy, że jesteś, mamo.
U nas zima zielona, +10*C i cebule wypuszczają liście. Jeden żonkil to nawet pączek ma!
OdpowiedzUsuńDobrego Nowego Roku, Minn! 😘
Czasami jak widzę to co tworzy NATURA,jej piękno i zaskakujące widoki,to myślę sobie,że jakiś "Bóg" istnieje,czy jak kto woli,siła która tym kieruje,więc cieszę się i podziwiam te cuda...póki mogę...
OdpowiedzUsuń