rozstawmy stoły!
Ucztujmyż: przedświąteczne
przeszły mozoły;
nie żałujmyż dobytku
ani wszelkiego wiktu:
słodki Pań się narodził.
Pasterz wesoły.
I nastał świąteczny ranek, przez okno światło, na śniegu iskrzący się blask. Przyjemnie mieć białe Święta, przyjemnie pić świąteczną kawę z Miłym, patrzeć na koty, marzące o brzuszkach sikorek. Mały zobaczył dzięcioła dzisiaj, w czerwonej czapeczce. Do kawy dojadamy wigilijnego jeżyka. Z jeżykiem jest taka historia: mama Miłego opowiadała, że jej mama usłyszała przepis na jeżyka dawno temu, przez radio, mówiło się na nie toczka. To były lata pięćdziesiąte, w domach były takie odbiorniki, nazywali je kołchoźnikami albo toczkami właśnie. Był tylko jeden program. I z tej toczki babcia usłyszała o tym, jak zrobić jeżyka z maku, ciastek i ryżu. U nas robimy co roku, a jeżyk wygląda tak:
Jest całkiem smaczny, dodaję też bitej śmietany. I pocieszny. A tu na kolejnym zdjęciu prezent od Mikołaja, pierwszy egzemplarz, jeszcze pachnący drukarnią.
Oglądam zdjęcia...koty w oknie i jakbym z Wami był...Szczęśliwych,spokojnych świąt Wam życzę.
OdpowiedzUsuńSpokoju i radości na ten świąteczno-noworoczny czas. Kotki w oknie cudne. Nasza kicia też lubi parapet i obserwować gołębie na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńIlekroć czytam Twoje wpisy, przenoszę się do innej krainy - jakby z książki jakiejś pięknej! Jak tam ślicznie u Was! A ta furmanka jak z bajki! I zima taka cudna! U nas też zawitała mroźna zima - cieszymy się nią :) Wesołego świątecznego czasu!
OdpowiedzUsuńSZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU KALINO :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze można odpocząć i nabrać innej perspektywy ♥