07 listopada 2013

Ulica Igiełek z Modrzewia

Wracamy z Małym ze szkoły, niebo pochmurne, jak szary aksamit, ani szeptu wiatru, ciężka, wilgotna cisza listopada. Zatrzymujemy się obok wodnikowego mostku, patrzymy w brązową wodę. Bełkotliwa, jesienna piosenka strumienia, niosącego liście, patyczki, strzępy letniego splendoru.
- Właściwie dlaczego jest tyle ulic Mickiewicza, mamusiu? - Mały zerka na tabliczkę na sąsiednim domu. - U nas jest ulica Mickiewicza, w Białymstoku jest ulica Mickiewicza...
- Bo to był sławny poeta, już nie żyje - wyjaśniam - I nazywają ulice na jego cześć.
Mały myśli chwilę.
- Ale po co nazywać ulice na cześć kogoś, kto jest nieżywy?
Przyznaję, stropił mnie.
- A ty byś jak nazwał ulice? - pytam, by wybrnąć z kłopotu.
Mały pokazuje mi liście klonu, już zbrązowiałe nieco, ale nadal grające barwami jak cygański szal.
- Ulica Kolorowych Liści. Albo Ulica Igiełek Z Modrzewia.
Idziemy właśnie chodnikiem, zasypanym złotym puchem opadłych, modrzewiowych szpileczek.
Bardzo mi się te propozycje Małego podobają, dołączam więc własne.
- Ulica Motyli. Ulica Srebrnej Mgiełki. Ulica Tulipanów...
- Ulica Tulipanów mogłaby byc na Wielkanoc - zastanawia się Mały, dźwigając swoje wielkie plecaczysko - A potem latem zmieniałaby się na Ulicę Wakacji. A zimą na Ulicę Śniegową albo Bałwankową...

Nie mówię mu o biurokracji, zmianach dowodów osobistych, zameldowania i kłopotach listonoszy. Niech wymyśla, niech marzy.... i marzy tak całą drogę, aż dochodząc do domu i skręcając w naszą piaszczystą żwirówkę zauważamy, że napaskudził na niej jakiś koń, a koła samochodów roztrajdały nieciekawą breję.
- Ulica Końskich Kupek...- zauważa filozoficznie Mały - Nie chcielibyśmy mieszkać przy takiej, ale niestety mieszkamy...


2 komentarze:

  1. : ) Aż roześmiałam się do ekranu. Powiedzenia, mądrości i wszystko, co pada w ust Twojego Małego powinno się spisywać w jakieś ksiązce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie po to jest ten blog - spisuję!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)