15 kwietnia 2015

O niecnym procederze myszy polnych, ciągle spóźnionej wiośnie i sprawach różnych, jak zawsze.





Policzki mnie palą od wiatru - wieje od tygodnia prawie, zimnawo, z nutą jakiejś islandzkiej nostalgii, jakby wiatr poocierał się o lodowce i niczym zziębnięty, mruczący kot przywędrował do nas ze stadem szarych chmur. Pędzą te chmury nieustannie, sypiąc czasem gradem, częściej deszczem, pusząc się nisko.
Nie obrażam się na pogodę, mój Dziadziuś mawiał, że nie ma złej pogody. Deszcz jest potrzebny oziminie, ogrodom, a co do chłodu to w takiej na przykład Islandii jest zimniej w kwietniu. Ubieramy się ciepło, wspieram Miłego duchowo przy skręcaniu konstrukcji szklarenki, drepcząc obok w dwóch swetrach, kurtce, czapce i kapturze na niej. 

Przyroda powoli robi swoje - trawy rosną, kurdybanki kwitną, fiołki jeszcze nie, ale migdałek już pączki różem maluje. Wieczory są smakowite, przez uchylone okno słychać drozdy, przyjemnie odpoczywać po ciężkiej pracy i utupaniu sie po całym dniu.

Dostałam pierwszą recenzję Mokraczka- bardzo pozytywna, ciepła. W dodatku recenzent odkrył fakt przeze mnie zupełnie niespostrzeżony, że stworzenia mięsożerne to u mnie elementy przestępcze!
-  ale, ale, nie tylko one! Cytuję mego kochanego Profesora recenzującego:

"Niecny proceder uprawiają też niewinne z pozoru myszy polne. Otóż szelmy owe prowadzą oberżę, a zatrzymujących się w niej wędrowców usypiają, okradają i oddają mrówkom na pożarcie."

Uśmiechałam się wielokrotnie, czytając. Serdecznie Profesorowi dziękuję, zwłaszcza za wiarę w autorkę i za poczucie humoru.

Co poza tym? Doba jest za krótka. Jak zawsze, mam dużo chęci działania, ale sił i możliwości mniej. Trzeba by zrywać kurdybanek, pikować sałatę, zrywać pączki do wiosennych szejków, pokrzywa młodziutka aż rwie się do rwania, trzeba pielić, kopać, nawozić, strzyc, ale i innych spraw mnogość. Po urodzinach Dużego zbliżają się urodziny Elfa, czeka Zarzecze, zaniedbałam malowanie ilustracji, nie nadążam z domowymi pracami - ale na szczęście pomaga mi już teściowa, która uzupełniła naszą domową familię swoją ciepłą i serdeczną osobą wróciwszy zza wielkiej wody.
Dajemy radę.

Jeśli ktoś jest w posiadaniu wypróbowanego przepisu na wegetariańskie danie, które może pojawić się na wegetariańskim weselu, bardzo proszę o link:) Zaczynam zastanawiać się nad menu, bo to już za trzy miesiące, a gotować będziemy sami:) Coś wyglądającego efektownie, smakowitego i nietrudnego.

Pozdrawiam wiosennie spod ciepłego koca, zaglądajcie, zawsze czekam na odwiedziny. Szklarenkę mam nadzieję pokazać jeszcze przed niedzielą.


Wasza spóźniona jako ta wiosna
 Kalina

26 komentarzy:

  1. Dziś wreszcie było ciepło. Tak ciepło ,że przesiedziałam do nocy w ogrodzie z krótkim rękawkiem. Fiołki kwitną jak zwariowane i co na nie patrzę to o Tobie myślę i o tym żeby może trochę czekolady fiołkowej wyprodukować. Tylko kiedy ? Doba rzeczywiście za krótka . Chyba ta wiosna nie taka aż opóźniona skoro mirabelka pękła . Dobrze widzę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dzisiaj odkryłam dwa! słownie dwa pierwsze kwiaty fiołków. czekam na resztę, żeby ususzyć do cukru:) Mirabelka jest teraz piekna,ma kuliste, zaciśnięte jak piąstki niemowląt pączki:)

      Usuń
  2. Zwykle po ciepłej zimie spodziewamy się ciepłej wiosny, ale niestety pogoda nie ma nic wspólnego z matematyką. To natura. Uczy nas pokory i cierpliwości. Mam takie wspomnienie z dzieciństwa: Początek maja, żadnych liści na drzewach i opady mokrego śniegu. I drugie: Koniec kwietnia, Święta Wielkanocne i dzieci biegające w krótkich spodenkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też tłumaczę dzieciom i sobie, Wietrzyku. Żeby nie ponaglając cieszyć się tym dzisiaj, które jest. Właśnie takim.

      Usuń
    2. Gdyby było ciepło moja magnolia gwiaździsta przekwitłaby w ciągu kilku dni, a tak nadal cieszy moje oczy :)

      Usuń
  3. Witam wieczorkiem, również spod kocyka, mimo, że w piecu aż huczy ;))
    Zainteresował mnie fragment o zrywaniu pąków do wiosennych szejków.... napiszesz coś więcej na ten temat ??? A może pisałaś wcześniej a ja przegapiłam?
    Pozdrawiam serdecznie i życzę upragnionego ciepełka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrywam pączki nie rozwiniętych jeszcze listków, np czarnych porzeczek, brzóz, wisienek, urozmaicam sobie nimi wiosenny szejk czy po prostu potrawy. Ponoć mają mnóstwo unikalnych składników, a i basniowo wyglądają:) Pisałam np o placuszkach z pączkami, tutaj http://jarzyny.blogspot.com/2014/04/placuszki-jaglane-z-mniszkiem-paczkami.html

      Usuń
  4. Czesc Kalina, przerwa u mnie w komentowaniu, choc staram sie czytac na biezaco. Duzo sprawdzania prac, koncerty wiosenne, na ktore trzeba wszystko przygotowac, no i organizowanie wycieczki na dwa dni z noclegiem - mase formularzy do wypelnienia razy 34. Pozdrow mame Milego, wiem wiem jestem okropnym sluchaczem i zawsze pedze i nie mialam za duzo okazji, a jednak. To bardzo cieple i wzruszajace, ze tak sie cieszycie, ze jestescie juz w komplecie po rozlace na wyprawe. Gratulacje jesli chodzi o Mokraczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej, Ewciu:) Mamę pozdrowiłam, odpozdrawia wzajemnie:)I dziękuję za gratulacje. Ja, mimo, że chwilowo do pracy nie chodzę, na brak pracy innej, tej domowej i ogrodowej nie śmiem narzekać, bo zasuwam jak mały traktor;)

      Usuń
  5. u mnie dziś ciepło...W piecu nie paliłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My musimy, bo mamy cieplą wodę z pieca, a po całym dniu w ogrodzie człowiek brudny jak nieboskie stworzenie;)

      Usuń
  6. Zaglądamy, a jakże, zaglądamy i tęsknimy. :))
    Za Mokraczka trzymam wszystkie dwa kciuki. ;)
    I z aszklarenke też, oczywiście, i juz przytupuję z niecierpliwością na wielką odsłonę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to nie szklarenka, bo nie ze szkła, a nowatorski wytwór ogrodowy:) ma już dach, rośnie, rośnie:)

      Usuń
  7. Myślę o tym Twoim menu wegetariańskim.Bedzie można zaszaleć z warzywkami bo już będzie sezon i pewnie kurki się pojawią. Ja bym pokombinowała coś z kaszami albo ryżem . Uszlachetniłabym ziarenka orzeszkami , kurki duszone i bukiet warzyw polany sosem ze świeżych pomidorów z czosnkiem. Albo krem z kurek i wegetariańskie pierożki . Dużo tych ludzi będzie ? Pewnie to musi być coś co można zrobić trochę wcześniej .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znakomity pomysł z kurkami. Pierożki będa na pewno,w kilku wariantach, tudzież krokiety/kotlety, osób ponad 150:)

      Usuń
    2. Troszkę:) Zbieram różne pomysły i modyfikuje pod kątem łatwości wykonania i ilości osób:)

      Usuń
  8. U nas też coś rozbujać się nie chce ta wiosenka. A w weekend nawet ma śnieg poprószyć...A ja warzywka już posiałam....Mam nadzieję, że nasiona nie przemarzną...
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dzisiaj śnieg, grad i deszcz. Temperatura oscyluje wokół zera. Kwiaty udają przyczajonego tygrysa i ukrytego smoka;)Oby nie przemarzły, Tupajo!

      Usuń
  9. U mnie już prawie po fiołkach. Zresztą tak symbolicznie u mnie rosną niestety... Z menu i przygotowaniem nie lada wyzwanie. Może mnie natchnie, to napiszę. Kalino, a jakbyś tak przypomniała jak kurdybanek wykorzystać - bo stoję jak to cielę nad moim w ogrodzie i nie wiem co dalej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurdybanek jako: dodatek do twarożku, przepis stąd: http://pinkcake.blox.pl/2012/04/Kurdybanek-bluszczyk-z-twarozkiem-kozim.html
      Dodatek do zup, zwłaszcza kartoflowej i warzywnej. Dodatek do wiosennego masełka plus pietruszka, koperek czy mniszek. Do jajecznicy w formie posiekanych listków:)

      Usuń
  10. Powoli ta wiosna się snuje.:) Ale dzięki temu narcyzy kwitną i kwitną, pierwiosnki są ciągle. Fiołki mi zakwitły. Forsycja jest. Powoli zakwitają owocowe drzewa, są malutkie zielone początki liści. Może to i lepiej, dłużej się tym nacieszymy, bo jak jest ciepło to kwitną dwa-trzy dni i po wszystkim. Zawilce kwitną już tydzień.
    Trzymam kciuki za Mokraczka.:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli, ale się snuje. Dwa dni i rozkwitną mirabelki i dzikie ałyczki. Tulipany też ściśnięte, czekają. I z jednej strony to przyjemne, że tak pozwala się cieszyć, a z drugiej - tak się tęskni za ciepełkiem. Uczymy się czekać.

      Usuń
  11. Co do menu, to nie znam tylu wegańskich dań, co Ty, ale ostatnio bardzo mi się podobały sajgonki w wersji wegańskiej. Problem w tym, że najlepiej smakują prosto z woka... Nadzienie: ryż, smażona cebulka, grzyby mung, drobniutko krojona chińska kapusta i marchewka (może być tarkowana), sos sojowy, przyprawa chińska. I co tam jeszcze do smaku lubicie: uprazony sezam, papryczki ostre, inne przyprawy ziołowe. Zawijane w papier ryżowy i podsmażane. Najśmieszniejsze, że mają taki dość mięsny smak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu nie jadłam sajgonek niestety i woka nie mam - ale u nas gołąbki z zawijańców kapuścianych cieszą się popularnością. Spróbowałabym kiedyś chętnie:) Dania nie muszą być wegańskie, wystarczą wegetariańskie. Pomysłów mam już sporo, dziękuję za wszystkie inspiracje, zbieram je skrzętnie,

      Usuń
    2. Wok nie jest tak bardzo konieczny. chodzi o usmażenie w głębokim oleju, zwykła patelnia też wystarczy. Smak jest zupełnie inny od gołąbków, nawet jarskich. Zrobię Ci kiedyś :)

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)