Wystarczyły dwa ciepłe dni i drzewa rozkwitły. I oto jest, czas cudów, nasze wiejskie hanami, kiedy czujemy się tak, jakbyśmy dotykali okruchów raju. Rzucam kilka razy na dzień pracę, wybiegam na drogę, za którą na ugorach i zarośniętych polach dzieją się cuda. Jak zakochany bohater z książek Makuszyńskiego, któremu niebo spadło na biedną łepetynę, mam swoje własne kwiatowstąpienie i nie posiadam się z radości. Duży przyleciał z uczelni na skrzydłach i też ruszył z aparatem między drzewa i zdziczałe porzeczki, by chwytać najcudowniejsze chwile. Carpe diem. Trwaj, chwilo, jeszcze i jeszcze:)
Jakub Deml niżej dla was, ten fragment właśnie teraz brzmi tak, jak powinien.
Siostrzyczko, siostrzyczko...coś
sobie przypomniałem...
- Co, braciszku?
Parę pięknych rzeczy.
- Jakich rzeczy, braciszku?
Dwoje świateł, które widziałem w
nocy.
- Jakie one były, braciszku?
Jak dwie latarnie u Bożego Grobu.
- Była w nich cisza, braciszku?
Taka, siostrzyczko, jak owego dnia,
gdy Bóg stworzył rośliny.
- Na co patrzysz, braciszku? Czego
szukasz?
Patrzę, czy jest gdzieś odrobina
ciemności, siostrzyczko.
- Na co ci jej trzeba, braciszku?
Nie mogę jej sobie przypomnieć.
- Ciemności, braciszku?
Ciemności, siostrzyczko.
I - ach, siostrzyczko -
- Co tobie, braciszku?
Proszę, podeprzyj mnie,
siostrzyczko...
- Co ci się stało, braciszku?
Widziałem raj, siostrzyczko(...)
Widziałem jak jabłoń wyszła z Bożej
ręki... zwarta powłoka kwiatów
- och, mocniej, podeprzyj mnie
mocniej siostrzyczko
- ach, ach, proszę, mocniej podeprzyj
mnie...
- Ty płaczesz??!
Ach, Boże mój! Boże mój!! Boże mój!!!
- Braciszku...!
Kalinko, to nie okruchy, to garście całe! :))
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie, bo bicz na Ciebie ukręciłam. ;))
Pa
A dziękuję bardzo za bicz, podstępna istoto:)
UsuńTak Cię Kalinko lubię! :)) Nie wiem tylko, czy to czuć przez te wszystkie łącza, moze jakieś zakłócenia po drodze? ;)
UsuńUściski
Czuć, czuć, z wzajemnością:)
Usuńnic tego typu jeszcze u mnie nie kwitnie...
OdpowiedzUsuń,,Czas cudów"... pięknie nazywasz to zauroczenie :)
OdpowiedzUsuńJa też latam w każdej wolnej chwili po zielonych zakątkach Wrocławia i ...chłonę te cuda :)) A jest ich całe mrowie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czas, kiedy drzewa owocowe pokrywają się masą kwiatuszków, to chyba najpiękniejszy czas :))
OdpowiedzUsuńMoje drzewka dopiero zbierają się do kwitnienia.... jeszcze chwilka... :))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Ja moje mini hanami w ogrodzie już mam. Ale lada momencik wybuchną kwiatem zdziczałe wiśnie na opuszczonej działce za moim płotem. One zawsze tak na końcu, żeby efektowne wejście zrobić ;) Poluję na tę chwilę by Wam pokazać :)
OdpowiedzUsuń"Pani Spencer mówi, że… ach, panie Cuthbert! Ach, panie Cuthbert, panie Cuthbert!"
OdpowiedzUsuń:)
Na razie tylko mogę takie cuda tylko na waszych zdjęciach zobaczyć i trochę widziałam w Krakowie. Rodzina się ze mnie śmiała, bo ja tylko: Ojej, jaka trawa! Ojej, jakie forsycje, ojej, jakie drzewka kwitnące!!!
OdpowiedzUsuńWzruszający wiersz, dziękuję i bardzo mocno ściskam:))))