23 marca 2016

Wiosna idzie powoli, Lundkvist i kolor nieba





Jak ona powolutku idzie, jak bardzo ostrożnie. Tu przymrozek wyskoczy, tu już wydaje się, że pękną pąki, ale nie, schowane. Przebiśniegi wychodzą malutkimi oddziałami, jak lękliwe duszki. Tu kępka, tam kępka. Ale noc w noc i dzień w dzień lecą niekończące się klucze ptaków. Co się dzieje nad brzegami naszej rzeki i na rozlewiskach...

 Wracałam do domu, fotografując te malutkie, skromniutkie domki, to stare drewno, odarte z farby, tak czułe. Z gromadą uczniów pstrykamy co rok stare, odchodzące domy, kolejny sezon. Także i teraz, na dzień wiosny, niepojętej i wiekuistej.

 Ze spraw domowych: Mały sromotnie poległ na turnieju rowerowym, po przyjściu do domu oznajmił; mamo, miałem czterdzieści punktów ujemnych, ale rower był za duży! Dostał naleśniki z nutellą na pociechę. 

Popikowałam pomidorki. Dzisiaj wysieję jednoroczne kwiaty, nie mogę chwilowo wychodzić na dwór, więc zanurzę się w doniczki. Tęsknię za zieloną trawą. Pojawia się już kurdybanek i pierwsze mleczyki. Czytam "Sześć przechadzek po lesie fikcji" i wiersze Lundvista. 



To prawda, że prowadzę
z miłością we krwi
ten pościg wśród topoli
co się w łuk zginają(...)

Jak on potrafił to napisać? Tak lekko, tak surowo, tak czule, zupełnie jak barwa tego odartego z farby drewna wiejskich chatynek, wypłukanego deszczami, zostawionego na powolne umieranie wśród zachwytu wiosny. Tak lubię proste, zwykłe rzeczy,  Patrzę na przebiśniegi i nie mogę się nacieszyć.






Wczoraj niebo tak płonęło. Dzisiaj będzie pełnia - i zmieni się pogoda. Czuję to w głosach ptaków, w kolorze nieba, w pędzącym od rozlewisk wietrze. Ciepło idzie. Niebo jak lazur. Otwieram okno i wpuszczam do pokoju wiatr i zapach ziemi.


7 komentarzy:

  1. Chłonę Twoje słowa...Czuję wiosnę,słyszę ptaki,widzę stare cha tynki...Wypełnia mnie dobra energia...Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie niby to samo (pora, pogoda, pełnia) a jednak inaczej. Ostatnim akcentem zróżnicowania jest styl dodanej poezji ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym teraz te ptasie rozlewiska zobaczyć i usłyszeć. Dużo już wiosny w Kalinowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurdybanek, mleczyki, malutka pokrzywa, jeszcze coś dorzucisz i masz już sałatkę.:)
    Czekam na tę zmianę pogody, bo zimno i zimno, wszystko jakoś zwolniło.
    Cudne te chaty drewniane. Takie czcigodne i serdeczne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W opuszczonych domach jest coś przejmującego, ale one po prostu wrastają w ziemię z powrotem.
    Dziękuję za te "niekończące się klucze ptaków". Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kalino ! Pięknie piszesz -dostrzegasz wszystko , a naturę opisujesz jak Lundkvist
    właśnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)