Marchew, buraczki, kolorowe kartofle niemal już wykopane. Czeka jeszcze kukurydza i reszta różowych i fioletowych ziemniorków od Jagody. Piękne. Jak ametysty. A niebo mamy takie właśnie wieczorami, znad rzeki idą mgły, jesienny orszak. Ognisko teraz najlepiej smakowałoby z żarem, pieczonymi ziemniakami i spoglądaniem na horyzont, na wschodzącą gębulę księżyca.
Magda Umer napisała: "Zaczyna się jesień.W słoneczne dni, to ona podoba mi się bardzo. Ale tylko z urody. Pożegnalnej."
A ja... nawet w niesłoneczne dni lubię tę porę. Jak jej nie lubić? Przycicham teraz, nawet w zakrzątaniu przycicham, jakbym miała w sobie niewidzialną wstęgę Moebiusa, po której wędrują myśli, tam i z powrotem. Zalegam. Nie nadążam. Ale zupełnie tak, jakby organizm celowo próbował mnie trochę zwolnić, bo to szaleńcze wrześniowe tempo w pracy sprawia, że czuję się jak chomik w centryfudze.
To, co na zdjęciu to lokalna wieża widokowa, z której widać nawet sąsiednią wieś za rzeką.
Byliśmy tam z klasą na ognisku jesiennym, grała gitara i wesoły chór fałszujących głosów słał nad rzekę: Wsiąść do pociąąągu...byyyle jakieeego....
Oj, chciałoby się.
nie za zimno na ognisko? ja juz palę w piecu
OdpowiedzUsuńoj tam za zimno :) też byłam na ognisku, z przodu grzało z tyłu kocyk :)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz Kalio, uwielbiam jesień..a wieczorowe zdjęcia magiczne
Jesień potrafi być piękna.Ale nie ma to jak wiosna,bo to pora młodości.Mój śp.Tata mawiał...."Bodaj to synu młodość".I nie mylił się w tym temacie......tak jak i w wielu innych.
OdpowiedzUsuńPiękne pożegnanie lata :)
OdpowiedzUsuń