Zimowity wylazły w trawie, hatifnaty ogrodu, dziwne, liliowe stworzonka, które Małemu kojarzą się z lizakami i cukierkami wróżek. W nosy spadł deszcz i natrzepał z brzóz liści. Na mokrym tarasie ścierka, która sfrunęła ze sznurka, kosz po ogórkach i krople w surrealistycznych haftach.
To naprawdę już wrzesień.
Siedzę, popijam kakao, szykując się do wyjścia do pracy i myślę o tym, jak sobie dodać siły. W sumie to proste, wystarczy mi powspominać Babcie. Nie tylko moje, te wszystkie Babcie wokół mnie, krzątające się, by rozpalać w piecu, nakarmić stworzenie Boże w tym zwierzaki i gromadę dzieci, tudzież męża. Babcie w robionych na drutach kamizelkach, u nas ciągle jeszcze siadające na ławeczkach o zmierzchu po trzy. Niebo chmurnieje, z kominów unosi się dym, a one niosą kurom jeść, niosą chleb, kołyszącym się krokiem przesuwając pod sobą planetę.
Ile człowiek ma w sobie siły, jeśli zechce.
A kobiety chcą.
Też chcę- wrócę dzisiaj z pracy, to ogarnę świat, jak zawsze.
Trzeba oberwać bób, nakarmić kota, zdjąć pranie z sadu, zamknąć szczelnie okna.
Trzeba - słowo klucz. Nie "muszę", czy "powinnam". Trzeba jest archetypem. Trzeba stworzyć świat, powiedział Pan. Trzeba grabić liście jesienią, a wiosną kochac dmuchawce. Rzeczy immanentne. Bez "trzeba" będziemy tylko gromadą dzieci, "trzeba" przenosi w świat zamyślonego uśmiechu Babć, które ze spokojną pewnością niosły każdy poranek w spracowanych dłoniach.
Miłego dnia wszystkim, napiszcie, co rano/ codziennie trzeba u was.
trzeba ;) wstać, nakarmić kota, odpisać na maile, umyć włosy, spakować dokumenty i jechać do miasta
OdpowiedzUsuńmiłego dnia!
Nie jesteśmy,by spożywać urok świata, ale po to,
OdpowiedzUsuńby go tworzyć i przetaczać
przez czasy jak skałę złotą
...........
ale i spożywamy...urodę zimowitów, smak kakao o mglistym poranku, zapach ziemi po deszczu, chwilę spokoju na ławeczce
A u mnie dziś rano wszystkie "trzeba" zostały przesunięte na niewiemkiedy po nocnej ulewie i z powodu deszczu co nadal pada....
to właśnie myślę co tu teraz trzeba....
Dobrego dnia Kalino :)!
Barbara
Trzeba:) wypić kawę o piątej nad ranem, posłuchać krzyku żurawi i skrzeku sójek, nakarmić wszystkie dinozaury :),zerwać pomidory, zerwać śliwki, wyzbierać gruszki, wypić zieloną herbatkę i zajrzeć do nieznajomych znajomych.
OdpowiedzUsuńŁucja
Trzeba światło wpuścić do domu, nakarmić koty, obudzić ukochanego zapachem kawy i owsianki. A najbardziej trzeba z mozołem odszukać na dnie serca krztynę entuzjazmu dla poniedziałku ;-)
OdpowiedzUsuńtrzeba wyjść z psami, trzeba potem je nakarmić, i trzeba szybko, prawie biegiem pędzić do pracy, ale najpierw trzeba (zawsze) porozmawiać z Bogiem... :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Trzeba zrobić kawę mężowi, ponieważ lubi pić zimną jak wstanie 2 godziny po mnie, zrobić kanapkę synowi do szkoły, córka na razie nie ma ochoty, potem modlitwa i odwożenie córy na dworzec autobusowy do pobliskiego miasteczka, z którego ma 40 km do szkoły. Potem trzeba przebrać się w roboczy uniform i iść oporządzać i doić krowy. Naprawdę uwielbiam moją pracę i życie na wsi i moje trzeba wykonuję z prawdziwą przyjemnością. Przez cały dzień jest milion spraw" trzebowych" do ogarnięcia. Tez z rozczuleniem wspominam moją babcię, która urodziła siedmioro dzieci i to na wakacjach u niej pokochałam wiejskie życie, jako dwunastolatka biegle doiłam ręcznie babciną krowę i pomagałam we wszystkich pracach. Ciągle słyszę jak po wstaniu cichutko śpiewała "kiedy ranne wstają zorze....".Robiła na drutach, miała powykręcane reumatyzmem palce i ogromną życzliwość dla ludzi. Naszym środkiem lokomocji był koń zaprzęgnięty do wozu, którym babcia świetnie powoziła, ach jak cudownie powspominać. Serdecznie cię pozdrawiam. Iwona
OdpowiedzUsuńCiągle się uśmiecham do Waszych komentarzy:)
OdpowiedzUsuńPrzychodzi czas, kiedy juz nic nie trzeba. Całe "trzebowanie" jest już poza człowiekiem...
OdpowiedzUsuńEwentualnie "można"...
U mnie z rana przeważnie wszystko dzieje się spontanicznie. No wiadomo ,że trzeba śniadanie dla seniorów i kury otworzyć ale reszta zależy od okoliczności.Najbardziej lubię usiąść z dziadkami (tzn.tatą i jego siostrą) na tarasie w słoneczny poranek i przy kawce wsłuchiwać się w ich wspomnienia, niekiedy rozbieżnych bardzo.
OdpowiedzUsuńNic nie trzeba. Jestem gromada dzieci na urlopie. Łódki dame sie kolysza na wodzie. Pozdrawiam znad zalewu. Czajka :)
OdpowiedzUsuńTrzeba uratowac muszkę owocuszkę pół-utopioną w kieliszku wina... Pięknie piszesz o tych co nie ma. Dzis spotkałam przypadkiem siostre mojej nieżyjącej Babci - porozmawiałyśmy ucieszone ze wcale nie TRZEBA się spieszyć. Było tak jakbym samą Babcię zobaczyła, takie one do siebie podobne. Chodzę teraz z tą pamięcią obrazu pod powiekami, to TRZEBA zapamiętać.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChciałam nadmienić, że śliwki zapiekane z cukrem, cynamonem, kardamonem - pyyychchchaaa:). Marta
OdpowiedzUsuńTrzeba zrobć kolejną porcję :). Marta
OdpowiedzUsuńTrzeba zrobć kolejną porcję :). Marta
OdpowiedzUsuń