Teraz jest ta pora, gdy Leśmian musiał pisać Topielca zieleni. Padają deszcze, jest ciepło i co dnia widzę niesamowite przyrosty na wszystkim, od pędzelków modrzewi, po stulone piąstki paproci, sosny, busz podagrycznika i glistników, dzikie łąki. Mój cienisty zakątek ma się doskonale. I pięknieje.
Sałaty się skupiają w główki, kapusta zagęszcza listki i już muszę ją nakryć siatką pod pałąkami, bo w tym roku chcę spróbować dohodować ją pod przykryciem, zamiast pryskać olejem rydzowym czy inną ochroną przed mączlikiem. Zawsze to jakiś eksperyment.
Posiane dynie, cukinie i ogórki. Wszystko w sumie posiane z pierwszych wiosennych wysiewów i nawet wysadzone pomidory, do gruntu i w szklarni. Poszedł do gruntu pak choi i koperek w trzech rzutach co 2 tyg. I już wyrwana i zjedzona rzodkiewka z pierwszych, marcowych siewów, a listki zaniosłam kurom i kaczkom sąsiadki. Łomotały aż miło.
Z rzeczy cudnych, majowych i pełnych ech poezji, to kwitną lilaki, kokoryczka i konwalie. Ścięłam lubczyk i zaczynam suszenie mięty i melisy. Robi się gnojówka i w tygodniu będzie gotowa, pokrzywowa. Pomidory czekają na nia z utęsknieniem. Potrzebują azotu na wzrost teraz. Tak samo bakłażanki, w tym roku posadziłam białe.
I ostatni rzut tulipanów, najpóźniejszych
Następne za rok. Nadchodzi czas dzwonków, laków, piwonii, róż i irysów. I nie mogę uwierzyć, że maj przełamie się już niedługo w czerwiec...
Hejka :))))
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że zaczęłaś pisać blog, jak dobrze, że znalazłam twój blog... i mogę sobie go poczytać... :))))))))))))))))))) O tak! Pogoda dziwaczna ale przyroda jakoś daje radę i wszystko pięknie rośnie. Ja też już jem rzodkiewkę. Mówisz o gnojówce z pokrzyw... hymmm... i ja pewnie powinnam ją nastawić :)))
Pisz, pisz kochana. A placuszki wyglądają bardzo smakowicie :))))
Kalina tryska szczęściem. Bo idzie do szkoły.:-)
OdpowiedzUsuńPaprocie, konwalie i bzy - uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń