" Joanna znalazła, ukryte w głębokiej trawie, wielkie purpurowe kwiaty koniczyny. Zerwała garść i połączyła nitką. Zawieszone na szyi, sprawiały wrażenie kołnierza i doskonale harmonizowały z zieloną sukienką. Kolejny wianek włożyła na włosy uczesane w miękkie pukle.
— Wyglądasz bardzo ładnie i tak... inaczej, kochanie — powiedziała Cesia — Jak
zielony, księżycowy promień z czerwonym połyskiem — jeśli coś takiego może istnieć. "
L. M. Montgomery, Błękitny zamek
Mam wielki sentyment do koniczyny. Do śmierci będzie mi się kojarzyć Bukowiną Tatrzańską i popołudniem spędzonym gdzieś na łące i na pleceniu wianków. Miałam może ze cztery lata a pamiętam to tak dobrze. To była radość.
OdpowiedzUsuńNie mogę sie powstrzymać i robię to samo. Koniczynowe wianki:) I tak, czysta radość:)
UsuńPiękne zdjęcia Kalino, piękna Ty..💞💕
OdpowiedzUsuń