09 sierpnia 2022

Wertuję wielką księgę wakacji, podczytuję Schulza i nie wychodzę z kuchni (chyba, że do ogrodu)

 Sklepy cynamonowe, lato.

 "Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek." Bruno Schulz








 
"Przedmiejskie domki tonęły wraz z oknami, zapadnięte w bujnym i zagmatwanym kwitnieniu małych ogródków. Zapomniane przez wielki dzień, pleniły się bujnie i cicho wszelkie ziela, kwiaty i chwasty, rade z tej pauzy, którą prześnić mogły za marginesem czasu, na rubieżach nieskończonego dnia. Ogromny słonecznik, wydźwignięty na potężnej łodydze i chory na elephantiasis, czekał w żółtej żałobie ostatnich, smutnych dni żywota, uginając się pod przerostem potwornej korpulencji. Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki stały bezradne w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika."
Dalej Bruno Schulz, oczywiście Sklepy
















Bardzo słodki jest czas teraz, pełen nasycenia, spokoju, trochę smutku, łaskoczącego nostalgię. Może przez te kilka chłodniejszych dni, z rankami na siedem stopni, z zimną rosą, z pierwszymi chorymi liśćmi pomidorów, które zrywam, irytując się na te nielitościwe deszcze, wywabiające grzyby z ziemi i zarazę na młodych gałązkach. Może przez majaczącą daleko, na horyzoncie nagłą a niespodziewaną stacją odjazdową wakacji. Kiedy byłam mała, o tej porze pachniały mi już zeszyty i nowe książki, teraz odwlekam, nie myślę, zanurzam się w pachnącej śliwkowym dżemem kuchni i bawię się z kociakami. Za tydzień pojada już do nowych domków...



Miałam tyle energii cały lipiec, sprzątałam, remontowałam, kopałam, woziłam taczki z kompostem i chwaściorami, a teraz zwolniłam, wyciszyłam się i przysiadłam na sierpniowych, słonecznych dniach jak osa na słodkiej gruszce. Nacieszyć się, na zapas.

Piekę i gotuję rózne dobre rzeczy, według zasady, że jak nie wiesz, co zrobić dobrego, zrób coś dobrego do jedzenia.

Zrobiłam ciasto z lawendą wg przepisu Rozkosznego, trochę modyfikowanego. Żeby uczcić lato.





Zrobiłam naleśniki szpinakowe na mące tapiokowej  z nadzieniem ze szpinaku, pomidorów, papryki, pieczarek i cheddaru.

 
Kolejny pasztet. Proszono mnie w komentarzu o przepis na pasztet z cukinii - nie mam, robię na oko, jak wszystko. Trę cukinię, odsączam, dodaję jajka, ser, jakiejś mąki trochę, co tam mam akurat od pieczarek po ziemniaki czy batat, dużo nasion i ziarenek, tymianek. Zawsze wychodzi, to bardzo spolegliwa jarzynka, cukinia, wybacza wszystko:) 


Przegryzki bez mąki - same jajka i starty ser z czarnuszką i kminkiem, pieczone w zapiekaczu na tosty.


 
Pancakes, grube, puchate naleśniczko - omlety do borówek i śliwkowego dżemu. Chłopaki zjadają w locie. Ostatnio zużywam mąkę z tapioki, ładnie spaja ciasto. I tyle z sierpniowego lenistwa domowego, chyba muszę sobie zrobić wycieczkę rowerową, bo zasiedziałam się w tej kuchni i ogrodzie:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)