Prolog:
Pod sosną, wpodle krzaku głogu, ustawiono tron, cały z szczerego złota - tam siedzi król władnący słodką Francją...
Pod kominkiem, wpodle gubiącej igły choinki, rozstawili swoje armie grający. Zajęli cały stół, obchodzę go delikatnie, aby nie strącić żadnego pionka. Każdy z nich może przecież właśnie tulić do piersi zacnego Durendala. Pole bitwy zroszone jest łzami Małego, któremu Średni postawił piracką łódź na jego morzu. Są i kubki po wzmacniającym odwagę kakao, jak srebrzysta księżycowa poświata nad owym bitewnym polem migoce cynofolia po czekoladzie gorzkiej pomarańczowej. Cyt, nikt nie widzi, jak przysiadam na brzegu krzesła. Kto to widział, wzruszać się, patrząc na planszówkę zostawioną przez dzieci.
Miłość to nie staw, w którym można zawsze odnaleźć swoje odbicie. Miłość ma swoje przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice, burze i skrzynie złota i pereł. A perły leżą głęboko.... szepcą do mnie plastikowe pionki szeptem Remarque'a. Przesuwam piracki statek po tekturowym oceanie.
„Któż pojmie? - prócz tych samych, którzy
Pląsali z falą rozigranej burzy;
Tę pełność życia, ten żar krwi, co pali
Serce żeglarza na bezdrożnej fali..."
Dzisiaj rozebrałam choinkę. Ubierać jest komu, to czynność romantyczna, figlarna, twórcza, radosna, efemeryczna, ale rozbierać to już musi Kalina Waleczna, bo to krew, pot i łzy. Idą pod papierową pierzynkę anioły, renifery filcowe, szyszki, bombki, w sen zapada gwiazda słomiana. Potem nadlatuje smok, Ryczący Z Igłami, Wciągacz Kurzożer, Pochłaniacz Mocarny. Benedykt Chmielowski w Nowych Atenach napisał: Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba. Nic to, dzisiaj moc jest z nami, ja i smok pokonujemy zaścielającą dywan szaroszafirową armię igiełek, które już nie pachną baśniami i wigilijną ciszą. Kiedyś było mi smutno, gdy trzeba było stanąć po ciemnej stronie mocy i tak racjonalnie, bez serca, duszy, jak szkieletów ludy rozebrać choinkę. Piękno odeszło, elfy Bożego Narodzenia odleciały, czy mamy winić wiatr, że niesie nowe obłoki przez błękit? Dzisiaj... dzisiaj jest inaczej. Uśmiecham się do dywanu szarzejących igiełek na podłodze. Idź zimo, idź, Iglasta Wróżko, puszczam cię wolno, leć Dzwoneczku Blaszany. Wsuwam rurę Smokodkurzacza pod ramię i zaczynam porządkowanie. I po niedługim czasie wszędzie jest czysto, pachnie praniem, przez otwarte okno wpada chłodny wiatr, gładzi rozgrzane skronie plastikowych rycerzy, wzburza fale na tekturowym morzu, niesie zapach marznącego deszczu . Tak jest dobrze. Tak być powinno. Porządek jest przyjemnością rozsądku, a nieład rozkoszą fantazji.
Epilog:
Ale na wszelki wypadek klasnę w ręce. Tak, nadal i nadal wierzę we wróżki. I nie tak dawno, wydaje się, wykręcałam się jak mogłam, gdy mama wołała mnie, by rozbierać choinkę.
I strongly disagree: nieład to rozkosz pałubiczności;))) Pałuba też łaknie rozkoszy;)
OdpowiedzUsuńKreciku, ja tak dawno studiowałam, że już zapomniałam o pałubach:)
UsuńRozbieranie choinki zawsze wywoływało u mnie z lekka depresyjne myśli. Wiesz - marność nad marnościami, z prochu powstałeś, w proch sie obrócisz, wszystko przemija i takie tam. Bo pięknie zielone drzewko, które z takim błyskiem w oczach targaliśmy do domu dwa tygodnie wcześniej, by potem je radośnie ustroić, stało się tylko niepotrzebnym śmieciem. Dopiero odkąd przenieśliśmy się na wiochę i zaczęliśmy kupować drzewka z korzeniami, w donicach - czynność ta nadal jest radosna. Bo to już nie jest śmieć. Nie umiera - ma nowe życie. I tak jutro do przedsionka na czas zimy powędruje 6 już świerczek, by wiosną dołaczyć do starszych "braci".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Asia z Siedliska pod Lipami
Asiu, też tak miałam z przemijaniem, ze skurczem serca, gdy dekapitowane drzewko wędrowało do pieca. Co prawda wyszukiwałam w naszym lesie takie najmarniejsze, co wyrastało po dwa, trzy pieńki z jednego dołka, ale i tak. Może takie donicowe drzewko to rzeczywiście radujące serce wyjście:) bardzo serdecznie odpozdrawiamy lipowe siedlisko:)
UsuńJa też wczoraj rozebrałam (SAMA) choinkę, bo też sypała igłami... :) (Super powiedzonko, muszę zapamiętać). I tak, jak Asia jakoś nie tęgo się czuję myśląc, że ją tak po prostu wyrzucam. Że została ścięta po to, by chwilę postać i teraz idzie na śmietnik. Macie rację dziewczyny, że choinki w donicach, to może jest rozwiązanie, jakaś szansa na dalsze zycie.
OdpowiedzUsuńUściski
Ale co roku w donicy??? Nie zawsze jest gdzie posadzić i kłopot. Powinno się wypożyczać takie choinki w donicach. Trochę utopijny pomysł, ale liczą się dobre chęci:) U mnie stoi do kolędy. Kolęda bez choinki to tak nie bardzo...rozbieramy właściwie zaraz po wyjściu księdza.
OdpowiedzUsuńTo już tak chyba w każdym domu, że do rozbiórki choinki to tylko Waleczne się zabierają...
zaoszczędziłam sobie w tym roku tych rozważań filozoficznych i nie mam w domu choinki. Wprawdzie mam na zewnątrz ale to już całkiem inna inszość. Nie ma tyle czasu na rozmyślanie bo to tylko światełka a gałązki idą okryć lawendę ale chwilę jeszcze się nacieszę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie śpieszę się z rozbieraniem choinki. Przedłużam jak mogę najdłużej okres świąteczny...jeszcze tak daleko do wiosny :(
OdpowiedzUsuńU mnie choinka postoi jeszcze do soboty. Mam nadzieję, że wytrzyma. Chcę jak najdłużej nacieszyć się jej migotliwymi światełkami. A w sobotę planuję ze smokoodkurzaczem hihihi dobrze mieć wsparcie, wielkie poświąteczne porządki:)
OdpowiedzUsuńProszę napisz cos o duzym i jego planach ślubnych :-)
OdpowiedzUsuńLatem, w Kalinowie, w ogrodzie. Będziemy na to czekać cierpliwie:)
UsuńJak byłam mała, to choinkę rozbierał tata. Ja potem siadałam na podłodze i bawiłam się igłami, układając z nich rozmaite kształty i przesypując jak piasek. Teraz się dziwię, dlaczego mnie to nie kłuło i tak bardzo to lubiłam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)