Taki padający śnieg, wielkimi, fantastycznymi płatkami, jak w baśni O Kaju i Gerdzie, to coś pięknego. Kiedy jechałam sobie rowerem, wioząc na bagażniku wielki wór z sianem dla królików, który to wór trzeba było jeszcze jedną ręką przytrzymywać, bo się mu zsuwało - to zaśnieżyło mnie całkiem. Opony roweru zostawiały taki kręty, bajkowy ślad na polnej drodze. A z sianem było tak.
Zachodzę do sąsiada z takiej dalszej ulicy, którego żona zawsze pozwala mi brać od nich siano ze stodoły. Sąsiada wołają Kiryłko, tak po kresowemu. Przezwisko takie. Dzwonię do domku... nic. Nikt nie otwiera. dzwonię znów... nie ma. Hm. Rozglądam się i widzę jak sąsiad idzie z naręczem drzewa ułeczką. I z emocji zapomniałam, jak się jego żona, a moja sąsiadka nazywa.
- Czego chce? - sąsiad pyta burkliwie choć sympatycznie.
- Yyy.... czy jest pani Kiryłkowa? - wypaliłam. Naprawdę. Nie: czy jest pana żona. Czy jest pani Nadzia. Nie, ja musiałam powiedzieć: czy jest pani Kiryłkowa!
Ale sąsiad stanął na wysokości.
- Nie ma Kiryłkowej - odrzekł - A czego chce?
- Siana dla królików!
- To idzie i sobie otworzy stodołę i weźmie, ale z lewej strony, bo z prawej to zeszłoroczne, dla kobyły - poradził życzliwie i podreptał dalej, a ja stropiona, zawstydzona, popędziłam po te siano. Jak w tej stodole pachniało...
I jak się króliki cieszyły, udeptując zaraz potem to siano w klatce.
Teraz Duży wrócił. Trzy piątki ma! Nie jedną!
A śnieg ciągle pada, po narnijsku.
Takie inne sąsiady:)
KAlino, mieszkasz w krainie zimy i sniegow, ja mieszkam w jakims innym kraju! Tez bym miala wsrod takich sniegow wesoly czwartek...
OdpowiedzUsuńU nas żubry, Grażynko, to i klimat odpowiedni:)
UsuńKiryłkowa, no paduam! Ze stresu zapomniała języka w gębie? Co to jest ułeczka? Uliczka?
OdpowiedzUsuńJa też padłam, jak sobie uświadomiłam humor sytuacyjny:) Ale sąsiad pokazał klasę. Ułeczka to uliczka malutka.
UsuńU nas żadnych bajkowych krajobrazów już nie ma. Ale słonko dziś przygrzewało i wiosną pachniało :)
OdpowiedzUsuńU nas wiosna zawsze te dwa tyg później, niż gdzie indziej. Taka niespieszna. Pewnie w kwietniu wpadnie. W zeszłym roku bociany w śniegu łaziły:)
UsuńTęsknię za taką piękną zimą. U nas śniegu brak. Pogoda depresyjna :( A serek z czarnuszką - pychota ;)
OdpowiedzUsuńU nas dziś słońce było przecudne, calutki dzień (aż mnie skręcało w biurze:)), a teraz minus i śnieży. Jutro znów plus, więc stopnieje...i tak w kółko Macieju. Piękny macie śnieg!!! Zabawna sytuacja:)
OdpowiedzUsuńA ja też dziś się trochę nacieszyłam tym śniegiem bo padało ładnie ale potem wyszło słońce , zrobiło się 3 na plusie i się zdenerwowałam bo chyba nie otworzę tego mojego toru saneczkowego. Wprawdzie da się jeździć ale bezpieczniej byłoby gdyby było przynajmniej pół metra białego bo nawierzchnia jest z betonowych płyt. No i też miałam przygodę ale nie z sianem tylko ze słomą. Poszukiwałam na A....ro takich słomianych kostek ,żeby trochę stok pozabezpieczać na zakręcie ,żeby w razie czego wpadać w miękką słomianą ścianę. Bliżej niż 100 km nic nie było . No to do sołtysa zagadałam na FB i okazało się,że ma . Umówiłam się z nim na sobotę.
OdpowiedzUsuńDo sołtysa na FB:) Ciekawe, czy mój znajomy sołtys ma konto na FB...
UsuńKiedys zdarzyła mi się podobna historia jak ta z Kiryłkową. Pomyliłam przezwisko z nazwiskiem:) Na szczęście przezywany się nie obraził:)
Nie wiem co oznacza przezwisko Kiryłko i też nie wiem co oznacza przezwisko nieżyjącego sąsiada Maciopa.Niestety, też coś od niego chcąc nazwałam go tym przezwiskiem. Śmiał się ale mi było wstyd.Zazdroszczę takiej zimy. Basia.
OdpowiedzUsuńDobrze mieć taki wesoły czwartek. Nam też by się przydało, bo cały tydzien już chorujemy, a jutro ferie. 5 ze ststystyki gratuluję, bo to koszmar jakiś, sama pamiętam... to znaczy, że to był koszmar. ;) A 5 bynajmniej nie dostałam. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Ze statystyki na studiach 5 to wyczyn normalnie kosmiczny! Przy czym nie rozumiem, czemu ciągle tą statystyką męczą na prawie każdym kierunku... Zwłaszcza, że to nie same podstawy, które da się ogarnąć, tylko jakieś cuda wianki zupełnie w życiu nie przydatne. Przynajmniej u mnie tak było...
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku chyba Młodego chociaż na tydzień zaciągnę w Twoje rejony, żeby miał używanie na śniegu. U nas zimy zero i przez to wirusy używanie mają na całego!
Hyyyy, statystykę z ledwością na studiach zaliczyłam... Obrzydlistwo. Zima piękna. U mnie wczoraj nawaliło z pół metra śniegu i zasypało wszystko na ament. Ale wygląda bajkowo. Pozdrowienia dla państwa Kiryłków!!!
OdpowiedzUsuńNo, wesoło. :)))
OdpowiedzUsuńMnie się kiedyś zdarzyło, że zapomniałam, jakie jest drugie imię... moje. Musiałam w dowodzie sprawdzić. :)))
U nas pogoda dynamiczna. Nawet bardzo. Wczoraj byliśmy u mamy. W jednej części miasta padał deszcz, w drugiej śnieg. :)
Świetna opowieść :)
OdpowiedzUsuń