09 października 2015

Jesień idzie przez miasteczko. Pierwsze mrozy.

 

Po ostatnich dwóch nocach nieprzymrozkowego mrozu - bo temperatura oscylowała między minus 5 a minus 7 - nadszedł cichy armagedon w ogrodach. Padły dalie, begonie, cała drobnica tarasowa, padły pomidory w szklarence, buraki, aksamitki, jesiony osypały się kurhanem, a orzechy pomdlały. Dzisiaj wykopaliśmy marchew i buraki, udało się też przed mrozem ocalić dynie i cukiniowate rozmaite. Jarmuż i brukselka dumnie obnoszą się zielenią, tym nic nie szkodzi:)


Wszystko ma swój czas, widać jesień już dojrzała do zbierania. Żegnajcie kroksy:) Jesień idzie przez miasteczko, klony przy cerkwi złocą się i czerwienią.


W niedalekim Supraślu mieli nawet zorzę polarną. U nas za to szron, szelest spadających hurtowo liści, a w domu zestaw jesienny - herbata, koc i kot. W karmniku już sikorki, więc kocisko zaanektowało parapet na obserwację, no i kaloryfer spod spodu grzeje. Jest pięknie, gotujemy zupę z dyni i szarlotkę z własnych jabłek. Jutro dzieci wpadają do domu, szarlotka musi być:)






15 komentarzy:

  1. Ortografia jest okrutna (to refleksja z poprzedniego posta), a dzieci biedne. Jakby się ucieszyły z Romana bez kosza i wrony na klonie. :)

    Dobrej szarlotki i miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Czajko. Gdyby czytały, byłoby lepiej i z ortografią, ale grupa czytaczy topnieje. Robi się co może, ale trend jest silny...

      Usuń
  2. Niezmiennie wczytując się w twojego bloga nachodzi mnie refleksja, jakie w waszych okolicach wszystko krótkie i ulotne, jak pięknie trzeba umieć się nad tym pochylić i cieszyć zanim umknie...
    Uściski spod ciepłego koca, na południe tez nadciąga zimno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Jakaś inna Polska:)Wiosna zawsze spóźniona, zima wcześniejsza i dłuższa. Ale wszystko nadrabia przyroda, jak wiosna wybucha, to wybucha jak gejzer, a jak idzie zima, to ho ho:) Ciepły koc to wielkie, jesienne dobro:)

      Usuń
  3. Przestraszyłam się. A ja mam jeszcze jabłka nie zebrane...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak padło dzisiaj wszystko co mogło, winobluszcz co myślałam, że pocieszy czerwienią, i kiwi prasło z hukiem na trawę i dalie i winogron, i nasturcje oj marnie się zrobiło i smutno w ogrodach, a mogłoby tak jeszcze z tydzieniek jeden pobyć ladnie... szkoda...
    jak zawsze i tradycyjnie ściskam w podobnym utrapieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiemy, że to nadejdzie, ale staramy się odwlekać w myślach jak najdalej... niemniej wyrzucając na kompost niedawno tak piękne kwiaty czułam się jak na pogrzebie troszkę.. ale przyroda żyje i ma się dobrze. Na winobluszczu naszym dzisiaj stado ptaków oskubowało radośnie jagody:)

      Usuń
    2. u mnie nie wyskubują mam za dużo kotów, dopiero w mocne mrozy przychodzą co odważniesze i skubią, więc wtedy koty są zamknięte w domu ;)

      Usuń
  5. Ciekawa jestem Twojej szarlotki. Dostałam w prezencie wielką ilość jabłek i chętnie bym je jakoś smacznie zagospodarowała...
    U nas na Pomorzu jeszcze przymrozków nie było, ale w okolicach zera już sobie oscyluje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo, przepis na szarlotkę zamieściłam kiedyś TU. Od lat niezmiennie robię taką samą:)
      http://kalinakalina.blog.onet.pl/2006/10/28/szarlotka-i-earl-grey/

      Usuń
    2. Aha, lepiej wziąć masło niż margarynę:)

      Usuń
  6. U mnie dziś też był spory przymrozek i sporo roślinek zważył. W prognozach widziałam, że jeszcze 2 chłodne noce, poniżej zera, a później znów ma być cieplej. Jabłuszka na drzewku i winogrona na krzaczkach ( na czym wiszą winogrona ???) jeszcze wiszą.... mam nadzieję, że jeszcze dosyć długo będą mogły tam zostać :))
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    Ps. Przepiękny obrus <3

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas też przymrozki. Nos rano marznie. :)
    Coraz ciemniej rano. To pora chrupiących jabłek, pachnących śliwek i plamiących palce orzechów włoskich - teraz są najsmaczniejsze. :)
    Piękny ten niebieski kościółek (cerkiew?).
    Obrus śliczny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też zakończyłem sezon na ojcowiźnie.Teraz będę tam jeździł tylko co jakiś czas."Pomogłem" wronom i "ludziom bardziej potrzebującym" wyzbierać orzechy.Kiedyś mówiło się,że:"jak się urodzi,to ma gospodarz i złodziej".Z perspektywy lat okazuje się,że mają szkodniki(czytaj:wrony) i złodzieje.Jednego "potrzebującego" nakryłem na "zbieraniu" orzechów,a on,po grzecznym "Dzień Dobry" z rozbrajającą szczerością przeprasza mnie ,że "nie wiedziałem,że pan jest",tak jakby, pod nieobecność właściciela ,można było harcować w cudzym ogrodzie.Ot! Niezbadana jest ludzka mentalność i ten przysłowiowy........."polski HONOR".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszna ta rozbrajająca szczerość:)U nas orzechów nie ma. Pomarzły wiosną.

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)