11 stycznia 2020

Nowy kompostownik, pierwsze pączki, cebulowe pakiety na szczypior i zapach chleba.

Ten tydzień upłynął nam na robieniu nowego kompostownika - projekt Miłego, siła robocza wspólna, my z Małym malowalismy drewnochronem. Od podstaw złożony został w warsztacie, a potem przejechał do naszego lasu i stoi teraz dumnie, błyskając mokrym drewnem.




Deski wewnętrzne z odzysku, daszek po to, by deszcz nie rozmywał nam pryzmy. Jest całkiem spory, choć na zdjęciach wydaje sie mniejszy niż w rzeczywistości. Będzie piękny kompost na jesień, teren wokół sobie uprzatnę i posieję nastrurcje:)Przyjechały już wielodoniczki do siewu, prawie wszystkie nasiona i czekam tylko na wermikulit. Póki, co, posadziłam w trocinach cebulkę na szczypior. Zobaczyłam ten pomysł na rosyjskim internecie - filmik o szczypiorowych "pakietach" podbił moje serce! Lubimy szczypior a ten ze sklepu nie jest jadalny, naprawdę. Szybko robi się wiotki, zdechły i nie ma sprężystej tkanki. Zobaczę, jak będzie rosło - jestem pełna nadziei, bo groszek i minilistki sałaty już wzeszły.



Śnieg się stopił. Pełnia wilczego księżyca zabrała nam zimę - jest sześć na plusie, mży, krokusy dalej wytrwale wyłażą, choć im tłumaczę, że styczeń. Gałązki ałyczy wsadzone 1 stycznia do wody już mają pączki. Mam dziwne, przyjemne uczucie, że oglądam dobrze znany, ulubiony film. Te same pączki świeciły bielą rok temu na ugorku, na przestrzał owiane błękitem i wiatrem. Tyle, że w kwietniu:)



Oglądam dalej gazety, planuję i przeglądam nasiona. Przeważnie w zainteresowanym towarzystwie. Przestań czytać, pogłaszcz  kotka!


 Z rzeczy pachnących to dzisiaj upiekłam chlebek z ziarenkami. Pachnie jak chlebowe niebo.


I tak witamy drugi tydzień stycznia, bez postanowień noworocznych dalej, za to z marzeniami i ochotą na ich realizowanie;) Wszystko zaczyna sie od myśli, a Babcia powiadała "haj kameni lieżat".
Czyli - niech kamienie sobie leżą.
W sumie, i koty. Też mogą leżeć. leżący kot jest kwintesencją kota;)



8 komentarzy:

  1. Nowy kompostownik może bardzo cieszyć, wiem coś o tym ☺ U mnie jednak stanowczo bez daszku - niech woda z nieba nawilża kompostowany materiał, suche się nie rozłoży, a gotowy kompost zawsze mogę przykryć. Każdy ma swoje cele i uzasadnienia 😉 U mnie szczypiorek też już rośnie - w wodzie. Wzięło Cię w tym roku na ogrodniczkowanie, pięknie ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam kota, też nie robiłam postanowień noworocznych. I czytam, zaglądam. Pozdrawiam z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
  3. łał!! Ale kompostownik :D My mamy bez daszków, no nie widziałam jeszcze takiego :)
    Widzę, że u Ciebie przygotowania do wiosny już na pełnych obrotach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój kompostownik taki siermiężny, z postawionych pionowo palet:-)
    Bez dachu, bo ponoć kompostowany materiał musi mieć wilgoć, może masz w pobliżu węża z wodą, to polejesz od czasu do czasu; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście że będę podlewać 😀obowiązkowo. Wąż jest studnia jest.przygotowania trwają w tym tygodniu będę majstrować stół do siewów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten kocurek jest.....bezkonkurencyjny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku i życzę wszystkiego co najlepsze! Stale podglądam, inspiruję się i wzruszam wieloma tekstami. Dziękuję. Chciałam jeszcze prosić o linka do tego pysznie wyglądającego chlebka. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przykład od Agnieszki Maciąg https://agnieszkamaciag.pl/chlebek-zycia-latwy-szybki-i-zdrowy-bez-maki/
      Daję po prostu pół kilo zmieszanych ziarenek, cztery zmiksowane jajka, solę, dolewam tak z dwie łyżki oleju.
      I dziękuję za życzenia!

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)