19 września 2011

Festyn archeologiczny w Zbuczu


Tu można było kupić książki o sztuce średniowiecza, zdobnictwie z epoki, bogach Słowian, słowiańskiej kuchni...




Podziwiałam detale uzbrojenia, kolory tkanin, przeszywanice, hafty..Jeden z wojów z Winlandu powiedział mi, że swoja tunikę haftował z żoną, oglądając serial Rzym :) A tu my z Agą, ja trochę nieklimatycznie, bo bez swojej kiecki...


Poniżej jedzonko. Było boskie, i wszystkiego można było podjadać bez obawy...




Były podpłomyki, był gałganek, zupa kurkowa....


Żarna polowe:)



Stawianie namiotu. A niżej fotki ze stoiska tkaczki.





Uroczy, czerwony kapturek z mamą:)



Stoisko zielarki:


Tu podglądałam panów przy ubieraniu się do bitwy.









A tu ręczne robienie papieru ze szmatek lnianych. Niżej piękne dziewoje.




I woj z Winlandu, który opowiadał mi o robieniu strojów i ozdobach.



No i przygotowania do pokazu walk:








Czy te podpłomyki w końcu sie upieką?




I piękna łuczniczka....


2 komentarze:

  1. Zbucz przywrócił mi nadzieję w to, że na Podlasiu też coś się dzieje. Może nie mamy Bractw Rycerskich, ale nasi Wojowie mówiąc jak "mołodzież" WYMIATAJĄ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się ogromnie podoba estetyka tych strojów, połączenie słowiańszczyzny z wikingami, te szarawary, owijacze, haftowane tuniki..Bardzo efektowne i zarazem urodziwe.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)