Tu można było kupić książki o sztuce średniowiecza, zdobnictwie z epoki, bogach Słowian, słowiańskiej kuchni...
Podziwiałam detale uzbrojenia, kolory tkanin, przeszywanice, hafty..Jeden z wojów z Winlandu powiedział mi, że swoja tunikę haftował z żoną, oglądając serial Rzym :) A tu my z Agą, ja trochę nieklimatycznie, bo bez swojej kiecki...
Poniżej jedzonko. Było boskie, i wszystkiego można było podjadać bez obawy...
Były podpłomyki, był gałganek, zupa kurkowa....
Żarna polowe:)
Stawianie namiotu. A niżej fotki ze stoiska tkaczki.
Uroczy, czerwony kapturek z mamą:)
Stoisko zielarki:
Tu podglądałam panów przy ubieraniu się do bitwy.
A tu ręczne robienie papieru ze szmatek lnianych. Niżej piękne dziewoje.
I woj z Winlandu, który opowiadał mi o robieniu strojów i ozdobach.
No i przygotowania do pokazu walk:
Czy te podpłomyki w końcu sie upieką?
I piękna łuczniczka....
Zbucz przywrócił mi nadzieję w to, że na Podlasiu też coś się dzieje. Może nie mamy Bractw Rycerskich, ale nasi Wojowie mówiąc jak "mołodzież" WYMIATAJĄ :)
OdpowiedzUsuńMnie się ogromnie podoba estetyka tych strojów, połączenie słowiańszczyzny z wikingami, te szarawary, owijacze, haftowane tuniki..Bardzo efektowne i zarazem urodziwe.
OdpowiedzUsuń