Nadeszły.
Nigdy ta piosenka nie smakuje tak, jak teraz, kiedy bakłażany dojrzewają, węgierki pokrywają się mgiełką, a winogrona wpadają do rąk jak wszystkie ametysty szecherezady. Śpiewam sobie Długosza i obrywam z Dużym winogrona.
Dzwonią wiatrowe dzwonki na jabłoni i Piwnica pod Baranami mi się przypomina, gdy Duży śpiewał z Dominiką " Jaki śmieszny jesteś pod oknem".Przerzucam się na druga piosenkę, mam juz prawie całe wiadro.
- ..ale wiem na polu jest zimno
a ty masz we włosach wiaaaaatr!
A w domu będą bakłażany, które chcę zrobić z mozarellą, wg przepisu Grażynki. Poza tym wyciągnęłam śliwkową kieckę, kupioną kiedyś na Krakowskim Przedmieściu w India Shopie, która nigdy nie nosi się tak ładnie, jak teraz, jesienią. Bakłażanowe, śliwkowe, aroniowe dni. Ile w nich cierpkiej slodyczy, zbyt małych skrzydeł, czasu, który maluje nam twarze w barwy indiańskiej jesieni i każe bobrować w złotych liściach wspomnień...
Witaj!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Długosza, a tę piosenkę w szczególnośi;-)
No i dni w kolorze śliwkowym...
Z jednej strony szkoda lata, ale wczesna jesień ma tyyyle uroku.
Taki cudny zamglony nostalgiczny czas.
Lubię jesień.
Serdecznie pozdrawiam.
Ja tez pozdrawiam Florentynko! Piosenka jest cudna i tak drapie ciepło w sercu, jak pazurki kota, którego głaszczemy na kolanach.Też lubię jesień- uwielbiam swetry i swoje kasztanowe poncho.Już się na nie cieszę, jak tylko pochłodnieje...
OdpowiedzUsuń