Smyk, smyk. Kiedy obłe, suche ziarna spadają do emaliowanej miski, to tak, jakby przesuwały się jakieś zapadki, zębate koła czasu i za chwilę wskazówka przejdzie niewidzialną granicę. I zagra melodyjny kurant, ciche bam, bam, diri, diri, ach panie, panowie, czemu ciepła nie ma w nas?
Mama łuska bób na tarasie, ja zasypuję podkop, który wykopały króliki w drodze do upragnionej wolności. Pachną spadające z brzóz liście, spieczona ziemia, suche wrotycze, osty, płowe trawy, zasychające na krzakach jeżyny. Piękne jest lato, a my łuskamy je do końca, do ostatniego ziarna w strączku. Jeszcze przecier z pomidorów, jeszcze dżem z mirabelek, jeszcze ostatnie spacery, bukiet nawłoci, jabłko spod jabłoni. Małe, dobre, jasne rzeczy, które tworzą lato. Rodzinne spotkanie przy okazji chrzcin. Rozmowy pod leszczyną. Jak w sześćdziesiątym dziewiątym mama z tatem i wujkiem kupiła telewizor Topaz i adapter Bambino, wioząc je autobusem z Bielska. Myśli uciekają i w zamyśleniu, z czułością. Liście opadają, w filiżance z kawą odbija się niebo i senne obłoki. Trzeba podlać w szklarni, nakarmić uszatych uciekinierów. Myślę o łuskaniu lata. Tyle się zdarzyło.
Ślub Dużego i Elfa. Chrzest Średniego. Nasza dwudziesta pierwsza rocznica ślubu. Chrzciny Ady, maleństwa Tini. Inne rocznice, urodziny, spotkania. Każdy miesiąc jak strączek, każdy dzień jak ziarno, pełen, wyłuskany do końca, skończony, przeżyty. Pożegnania, powitania. Tylu gości, tyle herbat, szarlotek, opowieści. I oto ostatnie strączki sierpnia, miska prawie pełna, a ja czuję się taka młoda, jak dwadzieścia lat temu, jakby ten czas był tylko suchą łupinką. Kolejne lato odbija się we mnie, jak niebo w filiżance.
- Jestem twoim synkiem na dobre i na złe - oznajmił wczoraj zadowolony Mały.
- Jestem twoim synkiem na dobre i na złe - oznajmił wczoraj zadowolony Mały.
"Najpiękniej bowiem jest,kiedy
OdpowiedzUsuńPiękna nie czuje się zgoła
I tylko jest się, po prostu
Tak, jak jest wszystko dokoła "...........
pięknego końca lata w oczekiwaniu na jesień Kalino :)
Barbara
Jest się:) Jesień bardzo lubię, mam do niej sentyment odporny na wszelkie szarugi czy smutki. Jest w niej łagodna melancholia, która bardzo mi pasuje:)
UsuńTak, tak - łagodna melancholia , nie smutek....odchodzenie z nadzieją - ba! pewnością powrotu.....te mgły, okrywające nagość....to "bywałem nagrodzony rzeczą - mniej wielką:Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym, Deszczu kropelką"..... Też lubię jesień :) Barbara
UsuńTrzeba to lato wykorzystać do końca, bo przecież kolejne dopiero za rok :)
OdpowiedzUsuńI to, które przyjdzie za rok, będzie zupełnie nowym latem:) Masz rację, Wietrzyku.
UsuńKalino, wzruszasz mnie jak zawsze... Myślę o moim mijającym lecie, piękne było, w dużej mierze dzięki gościom, poznanym przez bloga a spotkanym "naprawdę". Żal mi go, że już, że ucieka...
OdpowiedzUsuńUściski
Ale pamiętasz, że szklanka zawsze jest do połowy pełna - nigdy w połowie pusta...a każdy kolejny rok to nie rok za nami, tylko rok kolejnych, fantastycznych doświadczeń i wspomnień:) Najlepszego Kalinko:)
OdpowiedzUsuń