Pierwszy dzień wakacji przyniósł nam ochłodzenie. Zrobiło się rześko, wyciągnęło się z szafy bluzy i skarpetki, a ogród odetchnął. Od razu zieleń jakby zieleńsza. Czereśnie jędrne, omyte deszczem, wydrapałam się na drabinę po te najciemniejsze, z samych wierzchołków.
Okazało się, że nasza kicia jest kotem drzewnym, bo zrobiła to samo - z gracją wlazła i zlazła po drabinie, wizytując chwiejne, czereśniowe gałęzie dobre parę metrów nad ziemią.
Ale co pięknie, to pięknie tam wysoko.
Mały miał katastroficzny sen, w którym szkoła wybuchła, a on musiał przetrwać z tatą w dżungli. Pytał mnie rano z wyrzutem, czemu mnie nie było w tym śnie. Co ja poradzę, musiałam być w innym, chyba w tym swoim akurat, gdzie latały te duże ważki, jak z czasów dinozaurów.
A w ogrodzie dzisiaj znalazłam motyla. I dał się z wyrozumiałością podziwiać do woli, z bliska, fotografować i zachwycać! Vanessa atalanta! Rusałka admirał.
Jest urzekający.
Poziomki, nadal, żółte maliny, dopiero się zaczynają. Kosmosy czyli onętki - choć mężowa mama nazywa je karafiołkami. Ponoć tak się kiedyś na nie wołało. Szukałam o tym informacji i szukałam, a znalazłam mocno sprzeczne, bo karafiołkami nazywano też aksamitki, a do tego jeszcze turki i śmierdziuszki. Musze kiedyś zrobić leksykon nazw wiejskich:)
Pierwsze ogórki! I kolejne róże. W oczku zakwitły lilie, inwentaryzacja dokonana, wspólnie z żabami na liściach. Nieodwołalnie lato, czas owocowych tart, kwitnących tawuł i budlei, cynii i dalii. A jak będzie jutro pogoda, to wybieramy się z Małym na pierwszą wakacyjną wycieczkę! Niespodziewanka, gdzie;)
Tak pięknie cieszysz się z otaczającej Cię przyrody że aż widać to z monitora :D Cudownie :) Zamyśliłam się nad tym snem i brakiem Ciebie - no właśnie? :)))))))
OdpowiedzUsuńPrzesympatyczny post i taki właśnie mocno pozytywny jak lubię :)
Dziękuję Ci bardzo :)
U nas na kosmos mówi się: warszawianki.:) Lubię Twoje zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńU mnie tylko trochę wczoraj popadało, ale to jeszcze jest za mało. Wspaniała wizytacja ogrodu, kotka - akrobatka.:) Pozdrawiam milutko!:)
OdpowiedzUsuńA u mojej koleżanki na Śląsku aksamitki (turki, śmierdziuszki) podobno zwią się studentki ! Pozdrawiam, choć jeszcze nie wakacyjnie :( BDB
OdpowiedzUsuńWakacje zawsze bardzo przyjemnie spędza się na wsi.
OdpowiedzUsuń