Po połowie czerwca. Mirabelki leżą tak. Już po nich, drzewa zrzucają niedojrzałe, zaciśnięte jak piąstki owoce.
Miesiąc bez konkretnego deszczu. I każdy dzień upalny, słoneczny, pełen złota po brzegi. Na łąkach jest sucho, szeleszcząco, królewsko. Jak ja kocham błękit podróżniczka. Chciałabym mieć sukienkę w takim kolorze, jak sprane niebo, suszone na sznurku przez anioły.
A lipy, jaki splendor! Czarnolas w inwazji baśni, zapach taki, że wpada się w niego po uszy, jak w płynny miód, przepadło.
Róże szaleją, jeszcze ciągle. Mamy czas truskawek, nie wychodzimy z nich na razie, palce czerwone, nie do odmycia. I tak dobrze sercu, bardzo lubię robić zapasy.
A Mały robi jako pomoc antystonkowa, zbierając pasiaste bestie do słoika.
Wczoraj mieliśmy gościa - Mały wypatrzył i sfotografował. Gość wędrował do piwnicy, bardzo słusznie, piwnica spokojna i chłodna.
Ostatnia prosta do wakacji.
Już niedługo.
Już po połowie czerwca. Pozdrawiamy z krainy truskawek. I oczekiwania na wakacje.
U mnie też niestety susza, aż żal patrzeć jak przyroda cierpi. Pięknie napisałaś o błękitnej sukience.:) Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co z tym deszczem na Podlasiu? We wszystkich regionach pada, a tu ani kropli. Może czarodziej króla Artura tu potrzebny?
OdpowiedzUsuńOch! Współczuję braku deszczu :( okropność...
OdpowiedzUsuńNo własnie, co z tym deszczem, nie wiemy. Nie ma.Szkoda plonów, pól. Forsycje wiszą smętnie, wszystkie liście oklapły, brzozy żółkną. Jest tak sucho, że przy podlewaniu woda toczy się kulkami po wierzchu, nie chce wsiąkać od razu.
OdpowiedzUsuńU nas w Beskidach pada regularnie. Szkoda,że nie wszędzie tak jest. Cykorię podróżnik uwielbiam. Kojarzy mi się z babcią,która mi o tym kwiatku opowiadała. Babci nie ma z nami od 27 lat, a cykoria mi o niej zawsze przypomina. Życzę deszczu i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie takie zawiązki leżą pod gruszą. Szykowały się ogromne zbiory... żeby chociaż coś dotrwało...
OdpowiedzUsuń