24 maja 2020

Bzy, kocimiętka, łobuzy ogrodowe, wspomnienie o Profesorze Franciszku i pierwszy etap ogórków w skrzyniach.



Dzisiaj komentarz do bzów daje Agnieszka Osiecka:



Przyniosłeś mi bez pięciolistny w klapie od marynarki.

Świecił jak absurd czysty. Jak order. Albo jak antyk.

Zakwitł zwyczajnie, jak wszyscy, gdzieś na świętego Andrzeja…

Tylko od innych był tkliwszy. Jak uśmiech. Albo nadzieja.

Bez pachniał bzem najczęściej i przekwitł o swojej porze.

Zostało mi po nim szczęście w liliowo bzowym kolorze.



 Kicia wyleguje się przy kocimiętce. To położy na niej głowę, to przytrzyma gałązkę łapkami, pogryzie leniwie. Punkt jest atrakcyjny, bo Misiek, kot sąsiadów, mocno wyczochrany życiem, też lubi zażyć wytchnienia, wywalając się błogo na naszej kocimiętce. Więc Kicia strzeże czujnie kocimiętkowego skarbu.


 Boby zakwitły. W tym tygodniu musimy im zrobić podpory, bo przyrastają szybko. Zakwitł złotokap - pierwszy raz, odkąd go posadziliśmy.


 Szklarenka wygląda tak. Jeszcze nie wtopiła się w zieleń, tak jak stara, malutka - wygrzebałam stare zdjęcie i porównuję - trzeba czasu, żeby obrosła różami, naparstnicami i kocimiętką. Ale poczekamy, ogród uczy nas czekania.



Teraz



I szklarenka  kiedyś. 

Kocimiętkę mam od profesora Franciszka Kobryńczuka. Jego już nie ma, a kocimietka jest - przyszła z Warszawy w paczce, nakopana z profesorowej działki. Wierzę, że gdzieś tam się do nas Profesor z obłoku uśmiecha kocimiętkowo, gdy widzi, że jego roślinki kwitną. Wspaniały Poeta, opublikował z 40 tomików wierszy, w lipcu będzie 4 lata, jak Go nie ma.  Zostały mi po nim pisane piórem, piękne, papierowe listy. I kocimiętka. Korespondowaliśmy tradycyjnie - napisał mi jeszcze recenzję do Mokraczka.  Kochał Podlasie. 





 Susza poszła sobie i skryła się, ostatnio mamy deszcze, wszystko rośnie i pnie się do góry, zwłaszcza ogrodowe łobuzy - podagrycznik, lebioda, lepnica, mniszki i pokrzywy. Jak w życiu, wygrywają ci, co rozpychają się łokciami:) Na te delikatniejsze trzeba chuchać, by rozkwitły w opiece i miłości. Ogrodowe łobuzy są jak Huck i Tomek Sawyer, mogą spać w beczce, kiełkować między betonowymi płytkami, rosnąć na milimetrze ziemi, w przymrozkach i suszy, i co? Dziki las bezczelnego piękna.

A nasze ogrodowe warzywka mają się tak: pak choi gotowy do jedzenia, dzisiaj będe gotować na parze.Sałaty i mizuny rosną pięknie. Pomidorki też. Papryki zawiązują pierwsze owocki.





 Wczoraj zrobiliśmy skrzynie pod ogórki - na dno zrębki, na to kompost. Ogórki pójdą po siatce, a że skrzynia szeroka, posadzę tam jeszcze fasolkę, koper i bazylię. I pewnie znając siebie nagietki czy aksamitki wcisnę:)


Pozdrawiamy majowo, wierszem profesora Franciszka:

Bądź pozdrowiona Ziemio Podlaska
moja Ojczyzno, barwna Itako
od święta strojna, boś jaśnie pańska,
na co dzień chłopska, piękna jednako.

Na twoich polach, jak w sanktuariach,
Bóg nam co roku latem przemienia
pracę rolnika w zbożowe ziarna,
a żar słoneczny – na cud istnienia.



1 komentarz:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)