Pada deszcz. Koniec maja taki, jaki cały maj - chłodny i deszczowy. Ale dobrze, że pada, na ogrody, na pola, na las. Krople tańczą po liściach bzu, kapie z dachu, deszczówka zbiera się w cynowym baniaczku.
Taki dzień jak dziś, to jak pauza - nic nie robię w ogrodzie, ziemia chłonie deszcz, poprasowałam zaległe ubrania, ugotowałam obiad na dwa dni, wyciągnęłam książkę. Więcej nie mam sił, inercja.
To jest taki dzień, w którym patrzę na swoje plany i macham ręką, a niech tam. Patrzę na deszcz, na skaczące po sośnie wróble, na przekwitający bez. Wczoraj było Magdaleny, a Maria Magdalena zwykle rada, gdy deszcz pada. Niech pada.
Pali się w piecu, kaloryfery cieplutkie, tak, trzeba palić w końcu maja, niestety. Pogodę trudno przewidzieć, a to, co czytam w różnych serwisach prawie nigdy się nie sprawdza. Zapowiadane upaly do nas jeszcze w tym roku nie doszły, ale mam nadzieję, że przymrozki z kolei poszły sobie dalej, do wioski św. Mikołaja na przykład. Zostawiły i tak trochę pobojowiska - popalone zimnem liście cynii, fasoli, poskręcane , przyczajone koperki, groszek, truskawki. Tylko orzechów cudem nie wzięło i na szczęście z ulgą wypuszczają kwiaty i liście. Orzechy będą.
Myślę o swoim ogrodzie.
Chyba nie wychodzi mi minimalizm, ani w ogrodzie, ani w domu - mam pełno wszystkiego, w domu pamiątek, w ogrodzie roślin. I to posadzę, i to wetknę, ciocia dała mi aksamitek i dziwaczków, świetnie, dokupiłam ostróżki i naparstnice - pięknie, jeszcze więcej róż, jeszcze zioła, a za brzozami kwietna łąka...
Podoba mi się, jak rośnie i zarasta, lubię kępy bzów, jaśminy i trawy. Lituję się nad podagrycznikiem pod czereśnią i topinamburami, które cichosza, cichosza, znowu wkradły się koło aronii. Co zrobić.
Podoba mi się ogród Tashy Tudor i ogrody Piet’a Oudolfa, i ogród bylinowy Margery Fish. I nasze wiejskie ogrody w okolicy, ze sprawdzonym zestawem lokalnych roślin, które wytrzymają wszystko.Tylko dodaję więcej zielonego, kępiastego, dzikiego i kwietnego. I niebieskie, malowane dekoracje:)
Myślę, że ogród jest jak gmerk rzemieślnika, jak inicjał, nasza pieczęć duszy. U mnie są to róże, błękit i dużo półdzikiego zielonego. Tak mi najlepiej. A wam co w duszy ogrodowo gra?
Mój ogród - silva rerum albo pomieszanie z poplątaniem.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo przyjemne, takie ogrodowe pomieszanie. :)
UsuńMój ogród na Pogórzu, jak i całe obejście, do dziś jedna kwietna łąka:-) dzikie orliki i storczyki, zastane tutaj, łany dąbrówki i kopytnika, a także pojawiła się czerwona koniczyna, oszczędzona w zeszłych latach przed kosą; ale, ale ... pod folią czekają sadzonki przeróżnych bylin, które wysiałam wiosną; jeszcze zimą nie mogłam oprzeć się zakupom, kiedy przeglądałam oferty różnych nasion:-) jednak dzikusy u mnie królują; skąd takie słońce? leje u nas od trzech dni.
OdpowiedzUsuńU nas lało jeden dzień, ale mocno. Dzisiaj już słońce, ciekawe jak jutro. Tak tęsknię za ciepełkiem:)
UsuńKwietna łąka też brzmi inspirująco. Posiałam w tym roku taką kwietną łąkę pod lasem, zobaczę, co wyjdzie:)
Ja też lubię w ogrodzie dużo,kolorowo i na bogato :):)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam spędzać czas na mojej działce i jeśli mam okazję to najchętniej bym z niej nie wracała. Jakiś czas temu czytałam o tym aby wstawić WC na działce https://www.dostudni.pl/wc-na-dzialce-przepisy-2020,b85.html i muszę przyznać, że jest to całkiem dobre rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń