09 lutego 2011

Bajka o niedokończonej koszuli

Była sobie dziewczyna, nazywała się Eliza...miała dwunastu braci, ale kochała najbardziej najmłodszego i to właśnie dla niego nie udało jej się utkać do końca koszuli z włókien pokrzywy, dlatego zamiast ręki zostało mu łabędzie skrzydło... Znacie?



Moja ulubiona baśń. Zaczęłam dzisiaj zastanawiac się, dlaczego właśnie ta.
Mogłabym rozebrać ją na kawałki, zanalizować według Proppa, Bettelheima czy Knaufa, mogłabym znaleźć tu wątki ekspiacyjne, symbole, archetypy, ale to tylko grzebanie w chmurze i dzielenie jej na cząsteczki, a ja chcę złapać cień tej chmury i chwycić ją w ramiona.

Eliza była ufna, cierpliwa i dzielna. Trzy cechy, które kocham, które są dla mnie istotą kobiecości. Ufność: szczerość jasnego spojrzenia, czuły gest głowy, opartej o czyjeś ramię. Czytała książki, kochała las i zrywała pokrzywy gołymi rękoma, by pleść z nich straszliwe koszule.Cierpliwie deptała je bosymi nogami, cierpliwie, w leśnej grocie, plotła włókno po włóknie, patrząc na deszcz, skaczący po liściach leszczyn, na wilgi w świerkowych labiryntach i na jesienne chmury, ciągnące nad dalekie wyspy.
Dzielna: nie powiedziała słowa, gdy klątwa spętała jej usta, a każde słowo mogło zabić braci i zniszczyć tkany czar, mający odwrócić niedolę. Nie powiedziała słowa, wieziona na wozie na spalenie, prowadzona na stos...



W tej basni mężczyźni Elizy popełniają błędy, błądzą i mylą się, czekając na ratunek z rąk tej jednej, która ma w oczach wszystkie gwiazdy .Oskarżają ją, więżą, prowadzą na stos, albo lataja nad jej głową jak łabędzie, chaotyczne, zagubione, podczas gdy to ręce Elizy, poparzone od pokrzyw ratuja wszystko .Zwyczajne, dobre ręce. Nie ma tu smoków do pokonania, oprócz własnego lęku i samotności; nie ma olbrzymów, oprócz nocnych wilków zwątpienia, że nie zdąży. Eliza tka koszule dzien po dniu, dwanaście koszul, każda ma przód, tył i dwa rękawy- i tego jednego, ostatniego rękawa nie zdąży.
Ilustracje Anne Yvonne Gilbert


Piękna jest scena, gdy zła wiedźma do wanny, w której kąpie się Eliza wkłada trzy ropuchy, zaklęte naturalnie, a dobroć i piękno dziewczyny zmienia je w trzy róże. Zawsze myslałam też, jaki głupi był ten książę, że pozwolił zaprowadzić ją na stos, samotnie. Wtedy umarła chyba miłość- nie sądzę,że po zejściu ze stosu i przemianie łabędzi Eliza wróciła do niego. Myślę,że poszuka innego księcia. Na stos powinno się wstępować we dwoje....

4 komentarze:

  1. A mówi się, że to mężczyźni twardo stąpają po ziemi. Bardzo podobało mi się jak powiedziałaś, że nie ma żadnych smoków do pokonania, prócz własnego lęku.
    A książę faktycznie głupi, ja bym ją wysłał na stos w towarzystwie braci ;)
    Gdybym miał wybrać jedną z ulubionych baśni to byłaby to Baśń o Królowej Śniegu - oczywiście ze względu na Gerdę, która próbuje uratować swojego chłopca przed urokiem złej magii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Gerda...i łyżwy obiecane Kajowi. Też kocham tę baśń.Muska archetypy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobraź sobie ,że pan który kosi u nas łąkę i wszelkie zakamarki został przeze mnie poproszony aby nie wykaszał pokrzyw.Tak wczoraj popatrzyłam na las tego zielska i pomyślałam po co mi one.A teraz czytam Ciebie i zastanawiam się czy nie powinnam tkać ? Może uda się odczarować mojego ukochanego , który ostatnio ślepy na różne ważne sprawy. Dziwne rzeczy się tu dzieją . Tak czuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokrzywy są dobre, też mam swoje pokrzywowe miejsce, na susz, na sok i do samego patrzenia, że są. Odczaruj jakąs wspaniała kolacją Miłego, może się uda? A baśń o Elizie uwielbiam. Podziwiam cię, maszko, że komentujesz, większości trudno napisać, choć wiem, że czytają. Ja chwilowo mam niedobór czasu, ale napiszę niedługo, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)