11 października 2013

O jesiennych cudach, pieczonych jabłkach i transporcie kota

Czas jesiennych cudów. Skończyłam grabić liście spod orzecha i stoję, wsparta o trzonek grabi, zakochanym wzrokiem patrząc na przepiękne niebo. Pasma chmur, jak jedwabne wstążki, którymi Bóg związał prezent dla nas, zapakowany w błękitne światło z subtelnym wzorem krążących ptaków.
- Mamusiu, tatusiu, chodźcie na górkę, muszę wam coś pokazać...- jęczy Mały, wyraźnie podekscytowany.  Zostawiamy kubki z herbatą i idziemy wszyscy na górkę, czyli nieco wyniesiony zakręt za naszym lasem, Miły bierze tablet, by uwiecznić owo coś.
- Niebo? - zgaduję, o co może chodzić Małemu. Niebo dzisiaj piękne jak nie wiem.
- Nie, to piękniejsze od nieba!
- Nic nie jest piękniejsze od nieba - Miły fotografuje owoce ligustrów, rumiankopodobne kwiaty i cały cudny splendor letniojesiennego dnia.




- To jest piękniejsze!
Każe nam się ustawić na drodze na wprost starej topoli, stajemy, zaciekawieni.
-Patrzcie! Jakie cudo!
Patrzymy. Topola.
- To drzewo? - upewniamy się.
- Tak! - roziskrzonym wzrokiem Mały gapi się na olbrzyma w złocie liści - Jakie piękne, co nie?




Patrzę. I zaczynam rozumieć, wzruszona, jak wielki cud pokazuje nam Mały. Symfonia liści, konarów,  dwa potężne pnie, połączone u dołu, wyżej rozgałęziające się w majestatyczne miasto, krainę ruchomego złota, poruszanych wiatrem pasaży, nieustającej muzyki, potęgi, miłości...

Wróciliśmy cicho, by nie spłoszyć jesiennych cudów. A potem jedliśmy pieczone jabłka.

 

I zadzwoniła mężowa mama, z nowiną, że Mały kazał jej przysłać nam kota przez ocean.
- Ale jak? - nie rozumiem.
- No mówił, babciu, przyślij mi kota, bo mama nie chce, ale jak przyślesz, to będzie musiała się zgodzić.
Hm, 7 tys km z kawalkiem... niezły transport kota....
- No i powiedziałam mu, że kot nie wytrzyma w paczce, a on na to: to wytnij dziury, babciu...



3 komentarze:

  1. To może się jednak zgodzisz na kotka dla swojego wrażliwego na przyrodę Małego :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewuniu : ) ja się przeprowadziłam do Finlandii. i poleciały ze mną dwa szczury : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś ten kot za nami chodzi, Gigo :) Kotów mieliśmy wiele, ale jakos tak odeszły i przywykłam do bezkociego życia, gdzie nikt nie kradnie kanapek ze stołu a kanapy nie dekorują pazurki i sierść na wszystkim co sie da. Plus niespodzianki w donicach i kątach. Na razie są kroliki, ale i tak zdarzają się teksty: Duży, nakarm króliki! A to króliki jedzą?
    Gwilith - opowiedz o tej Finlandii? :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)