Las... co powiedzieć, las jest u nas bajkowy. Puszcza Ladzka, to przedmurze tej prastarej, Białowieskiej, a my zbieraliśmy w swoim własnym lesie, więc tym przyjemniej.
Kiedym przez las sosnowy szedł,
pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii.
A kiedym w las liściasty wszedł,
to jakbym słyszał śmiech i flet,
jakbym wstąpił do pokoju kobiety. Gałczyński
pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii.
A kiedym w las liściasty wszedł,
to jakbym słyszał śmiech i flet,
jakbym wstąpił do pokoju kobiety. Gałczyński
Światła na mchu, na rudych gałązkach, feeria muszek w tym dobrotliwym cieple, zapach igliwia. Czułam się leczona na ciele i duszy, każdy kolorowy liść, każda poduszeczka z mchu była cudem.
I oto jest, jest, mój pierwszy podgrzybek, radość. A mówiłam, ze chciałabym znaleźć chociaż jeden, jedyny! Miły mi wyjaśnił z powagą, że źle poinformowałam wszechświat, powinnam mówić, że chcę znaleźć więcej niż jeden, więc czym prędzej oznajmiłam lasowi, że chcę więcej, więcej!
I były. Naprawdę, marny ze mnie grzybiarz, nazw nawet nie znam, ale wyglądało na niejadalne, bo miało blaszki, ale kształty i kolory niesamowite!
Muchomory tam były, pąsowoczerwone, dorodne. Coś jak hatifnaty na chudych, bladych nogach, jakieś niby gąski, niby lisówki, jakieś kosmiczne stworki, rurkowate, zielone...
I po kilku podgrzybkach w końcu on, król, prawdziwy, pachnący borowik, kochany, śliczny, zdrowy... jaka radość.
W powrotnej drodze odkryliśmy kwitnące kwiaty. Prezent od tej pięknej, jesiennej niedzieli. Naładowałam się energią, zapachem, przyrodą, nawet sprawdzanie klasówek niestraszne.
A borowika zjemy, na masełku z jajecznicą...
Ja nie miałam takiego szczęścia wczoraj :(. Ani pogoda nie była tak ładna, a grzybów zero :(((
OdpowiedzUsuńJeszcze przyjdą lepsze dni na grzybki, zobaczysz Gigo :)
OdpowiedzUsuńKról Borowik Prawdziwy szedł lasem
OdpowiedzUsuńPostukując swym jedynym obcasem,
A ze złości brunatny był cały,
Bo go muchy okrutnie kąsały.
Tedy siadł uroczyście pod dębem
I rozkazał na alarm bić w bęben:
"Hej, grzyby, grzyby,
Przybywajcie do mojej siedziby,
Przybywajcie orężnymi pułkami.
Wyruszamy na wojnę z muchami!" ....
Ten cudny wiersz Brzechwy przypomina mi się zawsze o tej porze roku, chociaż wieczne choroby młodego skutecznie krzyżują wszelkie grzybowe plany...
Pozdrowienia dla wszystkich zbieraczy
Też uwielbiam ten wierszyk, nawet go sobie mruczalam pod nosem, chodząc po lesie, Agnieszko :)
OdpowiedzUsuń