01 lipca 2016

Podróż przez Białoruś

Cztery dni podróży przez Białoruś, trzy obwody, dwa razy granice, od wrażeń głowa krużytsia.
Wjeżdżamy od strony Brześcia, wyjeżdżamy przez Grodno, po drodze mijając Mińsk, dobra Radziwiłów w Nieświeżu, Nowogródek, Świteź, Wasiliszki, Niemen..



Kraj kontrastów. Nowoczesne wieżowce w Mińsku, płatne, równiutkie drogi, handlowe centra, młodzi ludzie w modnych limuzynach... I toalety z dziurą w podłodze, z powalającym odorem chloru, ćwicząca musztrę młodzież, czołgi na parkingach, maleńkie, biedne wioseczki z ogródkami pełnymi kartofli, stare babuszki, witające nas po polsku: Wy Paliaki, wy nasze!



Brześć, musztra na placu. 36 stopniowy upał.


Mińsk, z okna biblioteki narodowej. Wielki plac budowy. Nocujemy w 3gwiazdkowym hotelu, w którym nie ma darmowego wifi, herbate przynoszą w saszetkach, w metalowym czajniku wystudzony wrzątek, grubokrojona wędlina, ser, chleb, coś w rodzaju jajecznicy czy omleta, ale nie wiadomo czemu białego i ze skórką.



Grodno. Piękne cerkwie, kościoły, odrestaurowane, ogródki z zimnym piwem na ulicach. I park z alejkami, wysypanymi tłuczoną cegłą. Z wysadzonego w 61 roku gotyckiego kościoła... fary witoldowej. Nie mogłam jakoś deptać tej cegły, nie mogłam.

 

Nasz hotel o dumnej nazwie Horizont. Kaloryfery grzały przy 30 na dworze, nie wiem czemu. Niet kliamtyzacji, niet wifi - a nie, jest, tylko w holu, gdzie kłębi się tłumek zdesperowanych turystów, łapiących internet na telefony i laptopy. Na śniadanie parówki. Niet mustardy i keczupa, jest majonez i kampot. Można zamówić kawę dodatkowo, trzydzieści tysięcy rubli jedna. Inflacja szalona, w pobliskim sklepie kupuję tutejsze przysmaki, syrki, płacę sto tysięcy za słodycze. Jedziemy do dóbr Radziwiłów, Nieśwież i Mir. Nieśwież odrestaurowano za 70 mln dolarów, jak informuje dumna przewodniczka, podkreślając, że państwo dba o zabytki. Dają nam na nogi  tufki, niebieskie ochraniacze coś a la szpitalne kapucie z folli. Zwiedzamy, sto sześćdziesiąt pokoi, złote sufity, błysk fleszy wycieczek.


Niżej Mir. Nad brzegiem wędkarze łowią rybki. Kupujemy magnesy na lodówkę po czterdzieści tysięcy.  Nie wiem, jak to wygląda historycznie, ale przewodniczka twierdzi, że Radziwiłłowie zostali zamknięci w obozie pod Moskwą przez komunistów i wypuszczono ich po wstawiennictwie królowej włoskiej, będącej w kuzynostwie. Ponoć Włochy zagroziły wycofaniem się z koalicji, jeśli sowieckie władze ich nie wypuszczą. Wypuszczono, wyjechali do Włoch, taka była cena za głowy Radziwiłłów...





Jedziemy do Nowogródka. Zwiedzamy muzeum, ruiny, wspinam się na kopiec Mickiewicza. Kwitną bodziszki i wrotycz. Pięknie. Gram na fortepianie w sali koncertowej muzeum, Precz z moich oczu, czyli do M...





Teraz do Wasiliszek i starych Wasiliszek. Domek, chatka rodzinna Czesława Niemena. Jak urokliwie, sama wioseczka z wielkim, ceglanym kościołem, w środku zapach lilii. Jest Piotra i Pawła, odpust, ksiądz Polak, babuszki wychodzą do autokaru, Paliaki, wy Paliaki? Jaki to wielki dzień dla nas, jaki wielki...

Wiśnie za płotami. Siadam na ławeczce przy niemenowej chatce.



Częstują nas czereśniami, Władzimir Władzimirowicz opowiada, jak Niemen był pierwyj pareń na dierewni i jak jego ojciec reperował organy w kościele, mama grała na mandolinie...


Nie wiem czemu, ale tu jest najlepiej, dobrze. Jedziemy do granicy, wracamy do domu z podróży, jakoś mi w głowie brzęczy wiersz Brodskiego..


Przepływają obłoki, a to życie przepływa zapewne,
przyzwyczajaj się, przyzwyczajaj - śmierć tkwi w
                tobie dymiącym pociskiem,
gdzieś wśród czarnych gałęzi - obłoki, pełne głosów,
                       miłości pełne,
przepływają obłoki, to śpiewają dzieci, śpiewają o
                        wszystkim.

12 komentarzy:

  1. Białoruś! bardzo ciekawy opis! ale tam trzeba chyba wizę? na stole czeresnie i pLatki różane? samowar? robi sie herbate w samowarze, z płatkami? Wrocialm właśnie z Litwy, bardzo mnie ciekawią tamte strony! [pzdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba wizę.Herbatę robi się w samowarze i po zasuszeniu można dodawać płatki różane:) Ale tutaj akurat, na tym zdjęciu, chyba tylko są dekoracją, bo to z muzeum Niemena, choć głowy nie dam, czy Władzimir Władzimirowicz sobie nie popijał czaja:)
    Pozdrawiam Cię Grażynko też ja, Ewa Leonowna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz tak sie rozbestwilam, ze mozna bez wizy, ze trudno w takich sprawach mi sie mobilizowac, weszlam na strone ambasady bialoruskiej i bardzo to zalatwianie jest biurokracja owiane...brrr! mam dwa samowary, jeden taki na wegiel drugi juz elektryczny, wiec pomyslalam sobie,ze moznaby zrobic taka biesiade wokol tego ustrojstwa a platki rozy daly by temu dodatkowy pachnacy akcent...zaczynam suszyc te platki! sciskam serdecznie Grazyna Henrykowna

      Usuń
  3. Kiedyś byłam na Białorusi i Litwie śladami Mickiewicza. Żeby było ciekawiej z wycieczką Polonii czeskiej bo ja mieszkam przy granicy z Czechami i Słowacją. Byliśmy pod koniec listopada więc krajobrazy były marne, ale i tak mi się podobało. No i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego zagranego na fortepianie w Nowogródku i spotkać się z tamtejszą Polonią to jest coś! Pozdrawia Iwona Stanisławowna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalinko, nawet nie wiesz ile radosci mi sprawilas tym postem :)
    Bylam na Bialorusi jako nastolatka, odwiedzilam dom rodzinny mojego dziadka w okolicy Braslawia.
    Tam pozostaly siostry dziadka po wojnie, tam spoczywaja moi przodkowie...
    Jechalam z Rodzicami fiatem 125p na tzw. "zaproszenie" :)
    Coz za klimaty, chcialabym bardzo kiedys zabrac w te strony moje dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A nas nie wpuścili;) Bo "niet". Na Litwie tyle razy, a w Nowogródku ani razu;) Niet znacit niet... Eh... żizń...

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam na Białorusi i Litwie w 90roku dopiero co nastąpił czas przemian.pamiętam Zielone Świątki i mnóstwo łubinów które położyłam na grobie Maryli Puttkamerowej. Płynący Niemen i Wilno. Nowogrodek grób zbiorowy sióstr zamordowanych przez hitlerowskich oprawców i miłych ludzi , którzy na każdym kroku nas witali. Sygnaturka kościółka wzywala na poranną mszę św. Piękny czas chciałabym jeszcze raz pojechać tym szlakiem. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  7. Powinnam wreszcie wyruszyć w rodzinne strony mego dziadka. Pochodził z malutkiego Zołudka nieopodal Nowogródka.
    Czas chyba zaplanować tę podróż, pewnie nie ma go juz za wiele...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super ! Fajna podróż .

    OdpowiedzUsuń
  9. Identyczną trasę przebyłam parę lat temu a moja parafia miała pod opieką kościół w Mirze.Jak oni nas ugościli!!!Polski ksiądz został proboszczem i zaczął odbudowywać zrujnowany kościół.Wróciłam teraz w tamte miejsca za co serdecznie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę Ci! Podróży wspaniałej, po tej ziemi, która tyle widziała, tylu tajemnic, wspomnień już nie opowie ... Za każdym razem dławi wzruszenie, bo tyle cierpienia, nieodwracalnego losu w historii tej ziemi. Dziękuję za tę relację, za widoki,za słowo.
    A na ostatnim zdjęciu różane płatki na stole przy samowarze. A ja znów tak przyziemnie zapytam - czy podano je do herbaty?
    Ściskam mocno i życzę kolejnych, pięknych wakacyjnych dni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna ta podróż. Poczytałam, popatrzyłam na zdjęcia. Piękne, tylko... coś w gardle ściska, ekran się jakoś rozmazuje... Tak jakoś...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)