"Czy naprawdę oglądam teraz ten świat, co wtedy? Wydaje się tak odmienny. Zniknęły «romantyczne barwy». W t e d y wszystko opromieniał czarodziejski urok, płynący z mojej własnej wyobraźni: drzewa, które szeptały co noc wokół starego domu, ścieżki i alejki, którymi tak lubiłam wędrować, pola, z których każde było inne dzięki jakiejś osobliwości kształtu lub ogrodzenia, morze ze swym nieustannym pomrukiem - wszystko to jaśniało «chwałą i marzeniami(...)"
L.M. Montgomery, fragment pamiętników
Poczytałam dzisiaj sobie Krajobraz dzieciństwa, pamiętniki Montgomery z lat 1869–1697.To ten czas, gdy była nauczycielką w Bideford -
"Bideford, W. Ks. Edwarda …Sprawy szkolne układają się dobrze. Mam teraz 38 uczniów i lubię ich wszystkich. To miłe dzieciaki i bardzo grzeczne. Niektóre codziennie przynoszą mi bukiety, tak że moje biurko wygląda jak ogród. "
... i gdy poznała pana Musztardę...(był nauczycielem, starszym od niej, adorował ją bezskutecznie- ale to jemu zawdzięczamy inspirację - miał wysepkę na jeziorze w okolicach Bala, co potem znajdziemy w Błękitnym Zamku, przetransponowane w wysepkę Edwarda Snaitha:) Ale między Johnem A. Mustardem a Lucy nie zaiskrzyło.
" Prosił, żebym wybrała się z nim jutro na wieczorek towarzyski, który odbędzie się na plebanii (będą serwować lody!), lecz miałam zręczną wymówkę, że muszę zostać z dziećmi w domu. Wolałabym opiekować się całym sierocińcem, niż iść gdziekolwiek z panem M. Prosił także, bym z nim korespondowała, na co zgodziłam się raczej niechętnie, bo nie wiedziałam, jak mu odmówić. Bądź co bądź, z czasem będę mogła tego zaprzestać. "
"Gdy wróciliśmy, wszedł ze mną do domu i siedział dwie godziny! Co wstąpiło w tego człowieka? Muszę być dla niego bardzo ważna, skoro jest taki wytrwały — ale jak to możliwe? Przecież zrobiłam mu tyle afrontów, byłam zawsze taka nieznośna! Wyśmiewałam się z niego w żywe oczy i on o tym wie — a jednak przychodzi i przychodzi! Całe szczęście, że niedługo wyjeżdża!"
Ale miało być o czymś innym. O zmianie punktu widzenia. O tym, co ukradło z oczu Lucy te różowe okulary, w jakich patrzyła na naturę, zachwycała się oczyma Ani potem. WTEDY to było dzieciństwo, teraz - nadchodząca dorosłość i troski, szukanie pracy, kłopoty z ojcem, sercowe zawody. Myślałam o tym, że Lucy raz dobrze dogadywała się z przyrodą i własną wyobraźnią, a raz mówiły w obcych językach. I że nigdy nie chciałabym stracić tego czarodziejskiego uroku, z jakim widzę ogród, lasy, Kalinowo i świat. Niezależnie od panów Musztard tego świata, trosk czy dorosłości. No to panny marchewki, cebulkowi rycerze i i reszta kolorowego dworu lata - i kicia, imperatorowa klimatyzatora, i róże, i babki ziemniaczane - i jeszcze więcej lata dla was:)
Czas lawendy
I zielone pomidorki już są
I lipa jak w Czarnolesie, i rozgwar pszczół-
I na obiad nasze podlaskie baby ziemniaczane.
Dary ogrodowe, prosto z hojnej ręki Lata:)
Cudnie, po pro stu CUUU DNIE :) ♥
OdpowiedzUsuńMoja droga, czy Ty wstawilaś klimatyzator pomidorkom w szklarni??
OdpowiedzUsuń:)
Mój mąż wstawił. Żeby im za gorąco nie było i się ładnie zawiązywały!😀
Usuń