Jest tak, jak powinno być, zima przełamuje się w przedwiośnie, rano ptaki śpiewają już swoje tituu - tituu, na trawie szron, a krokusy wylazły na dwa palce. Cieszę się zimnymi porankami, trochę sobie poszczę, ograniczając to i owo, pozwalam dojść lutemu do furtki, by zamknął ją spokojnie za sobą i odszedł ulicą Cichą w dół, ku rudym trzcinom i zimowym ostatkom.
Dużo się ostatnio sprzedaje wiosny w sklepach, podpędzonej, bardzo zielonej, pachnącej hiacyntami. Kupione i wstawione w doniczkę z mchem w ciągu kilku dni wybiły mi tak, że ciężkie kwiatostany kładą się, nie mając siły dźwigać samych siebie. Lubię je, są heroldami prawdziwej wiosny, ale prawdziwa wiosna u nas wygląda inaczej, przychodzi bez splendoru i puszenia się, dzika, łąkowa, przydrożna.
Ulica Cicha w kwietniu
Przychodzi późno, później, niż wszędzie. Zaczyna się od błocka, rozlewisk z ptactwem, świergotu rano, przymrozków w nocy, bazi na wierzbach, młodego mniszka pod ścianami chat, kurdybanku i pęczniejących pączków ałyczy. Krokusy nie śpieszą się z wychodzeniem, jak sklepowe hiacynty. Rosną powolutku, ostrożnie wychylają nosy z tulipanami, bo jeszcze i śnieg może spaść, i bociany przysypać, a i mróz potrafił nawet w maju uderzyć.
Duży grabiący nasz zagonek zeszłej wiosny:)
Widok z naszego podwórza:)
Zanim przyjdzie wiosna, jeszcze umyje się okna, powietrzy pościele, uruchomią się wędzarki i zacznie ruch na ogrodach. Jak zwykle koło 1 maja zagrabimy swój zagonek i zaczniemy siewy, a do tego czasu już pokiełkują w rozsadniku wiosenne kwiaty i młodziutkie zioła.
W tym roku będę mieć las żonkili, posadziłam jesienią więcej niż zwykle i spoglądam z tęsknotą na ciągle zmarzniętą ziemię. Marzy mi się żonkilowy łan. Jeszcze troszkę. Powoli, powoli, wiosna się zbliża, serce moje.
Jeszcze kilka kroków lutego do furtki, a potem wpadnie marzec, jak wesoły listonosz, z przebiśniegiem za uchem.
Ps. Garnitur ślubny kupiony. Wzruszenie, gdy patrzyłam na Dużego w tym wykwintnym odzieniu.
Kalinko , myślę że listonosz wpadnie w poniedziałek i to od razu z latem zamkniętym w nasionkach. U mnie już prawie lato. Dziś można było na tarasie na bosaka siedzieć w południe. Piękny zagon macie. Tylko siać.
OdpowiedzUsuńJuż wpadł, dziękuję bardzo bardzo. Od razu sianie się zamarzyło:) U nas dzisiaj ho ho, plus 10!
UsuńJa już chcę takiej wiosny jak opisujesz, ale jeszcze troszkę. Dni są słoneczne i ciepłe, ale noce jeszcze z przymrozkami. Tylko pościel udało mi się w sobotę przewietrzyć... ach jak pachniało wiatrem w pokoju :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, jeszcze przedwiosennie :)
Zainspirowałaś mnie do wietrzenia pościeli na tym młodym wiaterku:)
UsuńWiosna się skrada nieśmiało. Wcześnie jeszcze, ale już się czuje zmiany. Przebiśniegi i krokusy kwitną. Kosy pięknie śpiewają, żurawie są.
OdpowiedzUsuńChciałam spytać: co to jest ałycza? :)
Pozdrawiam :)
To taka dzika śliwka, podobna do mirabelki, Grażynko. Chyba, bo specjalistką od drzewek jest Megi, ona wie na pewno. U nas ałycze mówi się na te śliweczki przydrożne.
UsuńDzięki. :) Nie znałam tej nazwy. :)
Usuń"jak obcięty niebu paznokieć" :)
OdpowiedzUsuńjakie ładne!
U nas też wiosna, kapryśna, ale słońce, zioła mi powschodziły i pomidory też, a ja nie mam ogrodu i zamierzam je hodować na balkonie, a jakże.
Tęksnię za takimi widokami jak ten z Twojego podwórza!
U mnie pomidory na balkon ie rosły lepiej niż w gruncie:)
UsuńZnowu pięknie napisałaś aż poczułam zapach hiacyntów .U mnie słońce pięknie świeci ale jeszcze czuć oddech zimy.Też podobają mi się żonkile. Takie dzikie łany żółtych narcyzów widziałam w Szwecji i tam poznałam zwyczaj obdarowywania nimi po wielkanocnej mszy wszystkich jej uczestników.Basia
OdpowiedzUsuńDzikie łany żonkili to mój sen nad snami. Ale za kępę już Bogu wdzięczna jestem:)
UsuńU nas wiosna przystopowała. Chyba nie uda się rozkwitnąć krokusom szybciej niż w zeszłym roku. A szkoda, bo takie z własnego ogródka są piękniejsze niż te ze sklepu, które nie mają siły długo kwitnąć. Czekam na zdjęcia żonkili :)
OdpowiedzUsuńJaki zagon ogromny! Przynajmniej dla mnie... Lichutkie mi się moje planowane grządki wydały w tym momencie... ;) Kalino, a czy zdradzisz nam kiedy wielki dzień Młodych ma być?
OdpowiedzUsuńZagon na kilka rodzin, więc spokojnie:) To uprawa sąsiedzka, współdzielna, każdy ma jeden długi pas, nasz jest ten, który Duzy grabi.
UsuńWielki dzień będzie w pierwszą sobotę lipca.
Uff... No to trochę ugłaskałaś moją zazdrość "ziemską" ;) I już zaczynam zaklinanie pięknej pogody na lipiec :)
Usuń