05 kwietnia 2020

Keats, ukończona szklarnia, kupuję wiosenną miotłę i bratki i zaczynam kwiecień.

Wczoraj spędziliśmy jedenaście godzin na dworze, ale szklarnia ukończona.
Twarz mam rumianą jak jabłuszko, chyba od pierwszego słońca, pali jak nie wiem, żadne kremy nie pomagają.Ale za to teraz mogę w tych trudnych czasach przyznać rację Keatsowi - nic nie zastąpi własnego podwórka na wsi. Tylko nie wiem, kiedy ja te ksiązki będe czytać, leżąc na trawie, na razie wszyscy zasuwamy z robotą:) A Keats pisał tak (tłumaczył J. Kasprowicz)

Kto nazbyt długo w mieście był więziony,
Ten w lica niebios spogląda radośnie,
Z serca mu błoga modlitwa wyrośnie,
By iść w nadziemskie, uśmiechnięte strony.

Któż może więcej być zadowolony
Niż człek, co leży na trawie, miłośnie
Zaczytan w książce, mającej o wiośnie
I o miłości najtęskliwsze tony.

W wieczór, wracając, słucha Filomeli
Rozkosznej pieśni, patrzy, jak obłoki
Płynną promiennie po niebios topieli.

Żałuje wówczas, że dzień jasnooki
Tak szybko gaśnie, jakby łzy anielej
Kropla spłynęła w firmament głęboki.



 Zrobiło się u nas tak. Trochę zieleniej, mimo codziennych przymrozków po 4 stopnie. Do naszego sklepu z mydłem i powidłem przywieziono fantastyczne miotły po całe siedem złotych za sztukę, więc nabyłam i wczoraj zgarniałam z chodnika pierwsze kwietniowe szelesty:) Nabyłam też bratki. Bratki mamy po 2,50. Kolor mnie skusił - bzowa bajka.


Jeszcze w sobotę rano szklarnia wyglądała tak. Zaczęło się wykańczanie ganeczku I robienie ścieżek w środku. I ostatnie łatanie fragmentów tym, co zostało, bo poliwęglan wykorzystaliśmy chyba do ostatniego kawałeczka. I były takie rozmowy: hej, tu możesz dać ten krzywy, tu będa malwy, zasłonią. Od ulicy daj ten lepszy, bo sąsiedzi będą patrzeć. Wiadomo:)



To jak chcesz mieć te ścieżki? Z poziomicą czy bez? Może być bez poziomicy, kto to będzie patrzył, czy równo. Pomidor będzie patrzył i krzywy wyrośnie. Kot będzie patrzył.
No to jest argument. Z poziomicą dawaj, będziemy mięć spokojniejsze sumienie.


I co? Kot sprawdzał. 


W środku zrobiło się z 30 stopni, pierwszy raz w tym roku z krótkim rękawkiem można było pracować.


Tak, jam przyniosła ten taboret, siedziała i podziwiała.


Ziółka przy okazji na zewnatrz przesadziłam.


 Podczas gdy ścieżki się robiły z pomoca poziomicy i kota, Kalina siała. Różności na rozsadę. Miły zrobił mi stół roboczy w szklarence, żeby mieć gdzie te różności trzymać. Od południa. Piękny.





Ale jestem zachłanna i nie wszystko się mieści!



 W poniedziałek będę siać rzodkiewki, na gruncie i w szklarence. A tu już etapy wykończeniowe. Ścieżeczka do szklarni.


I - TA DAM! Oto jest. Ona jest. Dokonane pracą rąk, postawione, z Bożą pomoca, szklarenka gotowa. Dnia 4 kwietnia to się stało, pod wieczór, gdy kosy śpiewały jak Filomena z wiersza Keatsa. Jeszcze tylko obróbki blacharskie, ale to już po niedzieli.



I nawet godzina dnia jeszcze nam została, żeby pozrębkować gałęzie, przesiać ziemię (Miły zrobił maszynę do przesiewania z siatki z Leroya, obręczy od kół roweru, paska obracającego i silnika od wiertarki. Przesiewa genialnie. A na bogaty wieczór - sok ze swojej brzozy. I tak minęła pierwsza sobota kwietnia.



Tradycyjnie, na koniec więcej kociej celebrytki. Celebrytka w pudełku po butach i na swoim (moim) pałacowym łozu. I w wersji naturalistycznej, na pozimowym trawniku.





Prawda jakie mam stylowe futro z szopim pasem?

10 komentarzy:

  1. Profesjonalnie. Podziwiam :)
    Nam niestety brakuje motywacji do pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją motywacją jest wizja swojej sałaty i pomidorów. Uwielbiam😀

      Usuń
  2. Jacy wy pracowici jesteście, obywatelki i obywatele.
    U mnie w szklarni ciągle zima - roszponka, mizuna i trybułka się panoszą. Ale dobre chęci mnie ogarniają i chyba dziś jakąś rozsadę popełnię.
    Nadmienię, że w naszych okolicach miotła, która cię urzekła nazywana jest miotłą czarownicy. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jutro sieję. A nazwa cudna, w sam raz dla Kaliny!

      Usuń
  3. No kochana - gratuluję! A twojemu Miłemu to jakieś przepyszne bułeczki się należą ;). Piękna!!! Niech się dobrze sprawuje i wszystko doskonale rośnie. Cieszę się wraz z Wami bo doskonale wiem ile to pracy i funduszy było :D Suuuper!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałabym o kocie a przecież też miał swój udział w pracach - dla niego głaski :)

      Usuń
    2. Dziękuję jestem taka zachwycona że tchu brak. Miłego genialnego i cierpliwego uściskam i kota też. Niech wszyscy się cieszą.

      Usuń
  4. No ale przecież to miastowi leżą z książką, jak i wczorajszą sobotę przeleżałam rzodkiewkę jedząc z marketu. Czytam Tajemniczy ogród, więc nawet zielono mam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak precyzyjnie wszystko wykonane. Ależ masz męża- nie tylko wszystko potrafi sam zaprojektować i wykonać według żony zachcianek, ale jeszcze różne techniczne wynalazki potrafi zrealizować. Życzę Wam dobrej pogody, udanych realizacji wszystkich planów, no i niech tylko wszystko kiełkuje... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry :) Zapraszam serdecznie do obserwowania mojego bloga.https://pracowniasielskachata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)