"Nie jestem taka głupia, żeby ktoś mi podpowiadał, co jest żartem, ironią."
Jak mi tego brakuje, tego dystansu do siebie u wielu osób. Tego wyczucia subtelnego, co jest żartem, co melancholią. Drażni nachalność mediów, reklam, manipulowanie, podsuwanie gotowych reakcji, sympatii politycznych i ekonomicznych, gustów.... Pierwsze wzruszenie, zgadzam się, też tak mam.
"Co jakiś czas piszę swoje refleksje(...) dla potomności. Ale kiedy je drugi raz przeczytam, to mi się wydaje, że potomność nie będzie miała z tego wielkiej pociechy."
Też tak mam! Co napiszę, to wydaje mi się gorsze, nie to miałam na myśli. Zaczynam bajki, powieści, a w połowie wątpię, czy to dobre, czy warto męczyć innych swoimi wypocinami? Drugie wzruszenie.
"Ludzie nie marzą dziś o chodzeniu, chodzą po coś".
Celowość. Brak czasu. Też tak mam. Poganiam małego, gdy wracamy ze szkoły, a on kopie bryłkę śniegu, a potem kolejną, a potem wspina się na brudną zaspę, a potem odrywa mech, a potem wrzuca śnieg do strumyka...
- Czemu ty tak musisz? - wzdycham - Czemu zwyczajnie nie idziesz?
- No wiesz, mamusiu, dzieci bawią się chodząc - wyjaśnia mi spokojnie. A ja oddycham i nagle sobie uświadamiam, że już nigdy nie będzie takiego mchu, takiego śniegu, takiego spaceru. I nagle pośpiech przestaje mieć znaczenie. Wzruszam się po raz kolejny.
"Mrożek napisał, że on na starość jest w coraz lepszym gatunku. Myślę, że ja też jestem w coraz lepszym gatunku."
To mnie urzekło, to właśnie zdanie. Bo jest prawdziwe, dla nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zostawisz ślad :)