Ponieważ pada deszcz, bardzo onirycznie i wytrwale, zamieniając uliczkę za oknem w szepczącą symfonię z plumkającą harfą kropel w tle, napiszę wam o baklavie i falafelu (falafelach?)
Baklavę odkryłam dzisiaj i bardzo pasuje do deszczu, to ciasteczka niezwykle słodkie, klejące i przepyszne, które nabyliśmy drogą kupna w sklepie o swojskiej nazwie Adonis.
Listkowe warstwy ciasta poprzekładane orzeszkową masą, z akcentem pistacji i sezamu, z syropem miodowym. To zabawne ciasto nazywa się tu filo, masa jest pyszna, potwornie chyba kaloryczna i naprawdę, podjadać baklavę, popijać kawą z mlekiem i patrzeć na deszcz, robiący ze zwykłej ulicy balet i deszczową baśń, to coś niesamowicie przyjemnego.
Cyprydo! Piękny Adonis umiera!
Bijcie się w piersi dziewczęta
i rozerwijcie szaty!
Bijcie się w piersi dziewczęta
i rozerwijcie szaty!
Falafel to smażone kuleczki z pikantnie przyprawionej ciecierzycy, poezja.
Deszcz doszedł do wniosku, że ma swoją chwilę chwały i do baletu kropel dołączył werble, a nawet rynnowe fanfary, woda spływa na sztywne, zielone liście host, wodą wypełnia się żeliwna fontanna u sąsiada Słowaka, a mokre klony zarzucają czuprynami jak rasowi rockmeni, gdy deszczowe preludium zmienia się nagle w Riders on the storm. Deszcz jest szamańskim terapeutą, zmusza ludzi do zrzucania masek pozorów, gorsetów konwenasów; przyglądałam się, jak ulicą wędrują nagle wolni, swobodnie zmoknięci ludzie, chlapiąc po kałużach jak Gene Kelly w "Deszczowej piosence". Puszysta dziewuszka o karnacji kawy udekorowała afroczuprynę żółtą reklamówką, a dziarski staruszek wędrował w samej koszuli i słowo honoru, niemal wymachiwał laską.
Teraz deszcz pędzi w dół ulicy, podjadam ostatnie baklavowe ciasteczko i dopijam kawę, uśmiechając się nie wiadomo do kogo. Może do myśli, że deszcz wszędzie jest taki sam, a w jego szeleście tańczą metafory subtelniejsze niż te najlepsze, które uda mi się wymyślić? Uśmiecham się też do kropel deszczu, orzechów i dziewczyny z Adonisa, która podziękowała mi po angielsku, że pomogliśmy jej pakować zakupy w reklamówki.
Za dwa dni mamy być nad jeziorem Erie.Odezwę się, gdy wrócę:)
Obrazek baklavy stąd
Baklawa jest pyszna, najlepsza w wykonaniu tureckim;))
OdpowiedzUsuńW Kanadzie nie brakuje zadnej narodowosci swiata. Jedzonko jest przygotowane z orginalnych receptur. Nie trzeba jechac do Turcji. Wystarczy wstapic do tureckiej cukierni w Kanadzie ;)
UsuńZe zwykłego deszczu też potrafisz zrobić poezję, te czupryny klonów, no, no! Przyda mi się to dzisiaj, u mnie 6 stopni i pada, może bardziej teraz siąpi niż leje, ale mokro. Spróbuję spojrzeć inaczej na ten deszcz:))) Do baklavy się oblizuję...
OdpowiedzUsuńI już tak trochę bardziej jak Ty brzmisz ;)
OdpowiedzUsuńBaklava i deszcz to dobry zestaw. U nas przestało padać więc może obejdzie się bez słodyczy. Mogłoby jeszcze porosić. Suchoty w ogrodzie
OdpowiedzUsuń