Droga wiedzie w dal i w dal, zakręca w spirale miedzianego piasku, jak bransolety, inkrustowane klejnotami wszystkich barw, od szmaragdów traw po topazy łąkowych strumieni. Zwykła droga, nazywana tutaj Wietnamem, którą idę do mamy, zawijając na nieco zziębłe palce niewidzialne nici wiatru. Idę i fotografuję, rozmyślając o małych, dzielnych nomadach, roślinnych wędrowcach, obieżyświatach polnych, którzy właśnie teraz podejmują czerwcowe pielgrzymki.
Przytulia. Słodko pachnąca, jak wanilia, zmieszana z zielenią i zmierzchem. Przytuliowy kobierzec rozpościera się pod stopami traw i jest to znak, że ostatnie szepty wiosny ucichły, a z dzwonkami, tamburynem i cygańskim taborem nadciąga Ona, Pani Lato.
Maleńcy, szafirowi rycerze ostróżeczek, dzielny wilczomlecz, makowe panny, rumiankowa drużyna, żółta komonica, którą nazywałam jako dziecko Panem Jajeczniczką...
Droga snuje się w dal, a oni wędrują, w zielonej pielgrzymce, przez łąkowe sanktuaria: wesołe wiesiołki, pajęcze pajęcznice, blade krwawniki, nieulękły czarcikęs łąkowy, bojaźliwa wyka, pięciorniki, biała lepnica, zapylana przez ćmy...
Mały ludek, przyziemny, nie roszczący sobie pretensji do bukietów, fanfar, arystokratycznego rodowodu. Przydrożni obieżyświaci spod znaku błękitnego podróżniczka. Moi drodzy, serdeczni, znajomi od dziecka.
Orszak lata, wędrowne ciury, ciągnące za królewskim splendorem.
Czym byłoby Lato bez nich?
Ja tez lubię to łąkowe bratctwo ,jak im się dobrze przyjrzeć ,to niektóre swą urodą dorównuja różą :)))
OdpowiedzUsuńKrólewski splendor onieśmiela, jest zbyt pyszny. Wolę niepozorne, zwyczajne, ot tak sobie rosnące kwiaty, zwane dla niepoznaki chwastami ;-) Są urocze na letnie bukiety ;-))
OdpowiedzUsuńPan Jajeniczka to tutejsze Butter and Eggs :) Trafilas wiec w dziesiatke! Wiekszosc tutejszych roslin jest taka sama jak w Pl, tych polnych tez... Tak swojsko, Niby skromnie a takie bogactwo. Mozna spokojnie wyjsc przed dom i zrobic z nich herbate i bedzie na wszystko.
OdpowiedzUsuńTrafiłam w Pana Jajeczniczkę, ho ho:) Jakie to miłe. Cieszę się, że też lubicie drobne, polne kwiaty, i na bukiety, i na zdrowotną herbatkę.... Mi się wydaje, że wszystko się dopełnia, i te okazalsze rośliny, i te skromniejsze. Razem tworzą niepowtarzalną całość. Rośliny są ważne, jak pisała Megi...
OdpowiedzUsuńTakie kwiatuszki kocham bardzo:) I ze wzajemnością;))))
OdpowiedzUsuńA jak ich nie kochać? Tylko coraz ich mniej...
OdpowiedzUsuńUwielbiam podążać za tą czerwcową pielgrzymką.Z roślinami jak z ludźmi- każdy inny , każdy piękny na swój sposób .Jak Ty pięknie trafiasz słowami w te ich charaktery.
OdpowiedzUsuńMa pod dostatkiem tych delikatnych piękności. Cieszy mnie to bardzo. Tylko wyjść przed dom. I pomyśleć, że jeszcze parę lat temu było tu tylko klepisko i zaorane pole. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystkie przydrożne i łąkowe piękności tak samo uwielbiam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne, dobrze, że je uwypukliłaś! Zazwyczaj mijamy je nie zwracając uwagi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Bez nich nie ma lata i późnej wiosny. Mało na nie zwracamy uwagę, bo w wazonach są nietrwałe, a przecież ich piękno jest niezaprzeczalne. Pięknie uchwycone zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń