Potem zieleń, kiełkujące marchewki, młoda sałata. Poezja, mniam.
Marchew trzeba przerywać, coby ładna była. A ta przerwana, tuszona z masełkiem jest boska...
Fasola wspieła się na tyczki i ogóreczki juz są..znaczy, lato!
I wykopujemy, wykopujemy..wszyscy pracują,bo weselej:)
I w końcu przyjdzie zima, zasypie wszystko, zawieje. Do kolejnej wiosny...
Mmm, pamiętam i ja podobny schemat w ogrodzie mojej mamy i przyznaję, że dla mnie największy urok miało właśnie to jesienne zbieranie warzyw do koszy, zanoszenie ich do piwnicy gdzie wcześniej były także ziemniaki. Ale to bardzo stare czasy, mój dom był wtedy inny i inaczej się żyło, może kiedyś o tym napiszę na swoim blogu... :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie - gratuluję udanych zbiorów tegorocznych i życzę jeszcze pomyślniejszych na przyszły rok!
Pozdrawiam Serdecznie!
Liadan
Cudne miejsce
OdpowiedzUsuń