21 października 2011
Jarmuż, mufinki i jesienne chłody
Jemy jarmuż.
Pożyteczna i smakowita roślinka, po przymrozkach straciła swój gorzkawy posmak i idealnie komponuje się z marchewka i ziemniaczkami. Poczęstowane jarmużem sąsiadki oznajmiły, że całe życie na wsi mieszkają, a jeszcze takiego zielska nie jadły. ..
Poza tym upiekłam chleb i zrobiłam mufinki. Rano oznajmiłam Średniemu, że zrobię, na co on pesymistycznie:
- Napewno znowu wszystko będzie dla gości i dla nas nie starczy...
- Tym razem tylko dla was - obiecałam mu, i zrobiwszy podwójną porcję, na cześć jesieni udekorowałam kopę mufinek śliwkowymi chorągiewkami. Trzeba było widzieć jego minę, gdy przyszedł po lekcjach i dopadł babeczek...
A kiedy Małego zabierałam z zerówki, to miła dziewczynka bez przedniej jedynki oznajmiła mi, że był dzisiaj grzeczny.
- To bardzo dobrze, że był grzeczny.
- Najgrzeczniejszy chłopiec w klasie.- chwaliła dalej.
- Bardzo mnie to cieszy!- aż pokraśniałam.
- No poza Kubą. Bo Kuba plosę pani jest grzeczniejszy..i Jasio też.
- Aha..- mina mi zrzedła.
- Ale tak w ogóle to był baldzo grzeczny! Tylko trochę płakał..
Aha.Czekałam na dalsze rewelacje.
- A czemu płakał?
- Bo nie mógł ułożyc puzzli....
Odetchnełam. Ostatnim razem jak przyszłam, to też płakał, a pani mi powiedziała, że to dlatego, że nie chce się integrować z pięciolatkami.
No więc dotarliśmy do domu, po drodze nazbierałam głogu w kieszeń będzie jutro na leśne dekoracje...Nadchodzą jesienne chłody i "gniazduję" czyli znoszę do domu różności, otaczam się zapasami- wszystko w zgodzie z filozofią Muminków:
"Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie jest przykrym okresem. Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa jak największą ilość zapasów. Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja swój okres przedszkolny bardzo niesympatycznie wspominam i mam takie poczucie, że pięć lat to za wcześnie, żeby wysyłać dziecko i oczekiwać od niego "zintegrowania się".
OdpowiedzUsuńO jarmużu nigdy nie słyszałam. Ciekawe, czy można to gdzieś kupić w środku miasta...?
Pozdrawiam
POjęcia nie mam, ale chyba tak, sezon jest:) Smakuje jak mix szpinaku z kalafiorem, a z marchewką i pestkami slonecznika uprazonymi świetne.Moje chłopaki chrupią też na zimno, jak sałatę.
OdpowiedzUsuń