24 października 2011

Słowik i szron

Rano szron na trawie, jak srebrne futro. Chłód o poranku, gdy czerwone słońce zagląda nam w okna, a my pijemy poranną zbożówkę z mlekiem, dzieląc się snami. Ciagnie mnie do skandynawskich klimatów- jestem Gerdą, gładzącą futro renifera i słucham Helene Bøksle, chwytając w zimne nozdrza zapachy ciepłego domu.
Szwedzki słowik, dziewczyna o głosie jak aksamit i korzenne wino.
Chłód jest w końcach palców, w sobotę zwieźlismy drzewo i układaliśmy w sągi w piwnicy, u nas się mawia na to "kostrogi". Mam malinowy dżem, posmaruję świezy chleb i zrobię herbaty z miodem.
Cmentarzyk unicki, gdzie kiedys kościelny nielitościwie pomordował bzy, odrósł nieco- kto wie, może wiosną wrócą słowiki?
Dla nich i dla mnie piosenka...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)