27 listopada 2014

Reszta wzięła się z tego



Jakbyście poszli dalej naszą ulicą Cichą, staniecie na leśnym i łąkowym rozstaju. Takim zupełnie podobnym, do rozstaju z wiersza Frosta:
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi: pojechałem tą mniej uczęszczaną –
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.


Czasem stoimy w życiu na podobnych rozstajach. Nie są jakoś specjalnie dramatyczne, to nie są wybory z rodzaju rzućmy wszystko i wyjedźmy w Bieszczady - nie, po prostu nagle odczuwa się, że jest czas decyzji i ta podjęta teraz pozwoli pójść dalej, wyżej, zrozumieć coś, co do tej pory było zakryte. Na przykład to, że wszystkie wydane tomiki wierszy i wszystkie napisane piosenki nie zastąpią tego, co czuję, gdy patrzę jak Mały miarowo oddycha przez sen o poranku. Kiedy przerwałam pisanie doktoratu na trzecim roku, moja droga Profesor w szczerej rozmowie przy kawie, w uniwersyteckiej kawiarni powiedziała mi ciepło: pamiętaj zawsze o tym, kochana, że masz już trzy doktoraty w domu.
Świat zawsze jest Jedną Drogą i można iść nią, ciągle oglądając się w tył i wyszukując tej drogi niedoskonałości, ucząc serce niezadowolenia i goryczy. A można też w zachwycie iść tą ścieżką, czekając na to, co za zakrętem, dziękując za głosy ptaków, błękit,  za tych, którzy idą z nami, dzięki czemu w ogóle iść warto. Musieliśmy się tu umówić, całą wesołą gromadą, żeby spotkać się na tej Jednej Drodze, w tym czasie i miejscu, posadzić nasze brzozy, wykopać studnię, dać dzieciom dom. Żeby odwiedzać się z przyjaciółmi, pisać sobie ciepłe słowa i odwozić dzieci do szkoły:) Musiałam wybrać tę drogę, żeby słuchać smyczków wiatru na mokradlisku, naciągać Małemu pościel w smerfy i wałkować ciasto, żeby witać Miłego w progu, robić Dużemu kanapki o szarej godzinie i czekoladę dla Średniego, zaspanego jak suseł stulecia. Ktoś inny dzisiaj chodzi przez zaspy pod uniwersyteckim zegarem, ktoś inny jedzie na konferencję "Stanisław Witkiewicz po stu latach". I dobrze, moja reszta wzięła się stąd, że poszłam swoją drogą. Nikt nie zastąpiłby mnie tutaj, nikt nie ścinałby wczoraj zamiast mnie gałęzi wiśni i derenia na grudniowy wianek, nikt inny nie czytałby z Małym Zimy Muminków, kiedy za oknem śnieg z uporem przemalowywałby krajobraz na biało, jak ogrodnicy róże w ogrodzie Królowej. Jaka ożywcza, przyjemna i serdeczna jest to myśl. I jaką daje siłę. Cieszę się, że Bóg po raz kolejny przypomina mi to dzisiaj rano, nie straszna Góra Prania,  od razu weselej pobrzękują foremki na ciastka,  huczy w piecu ogień i konstelacje jemioły na zaokiennych topolach wydają się układać w szeroki uśmiech. Czytam Lewisa, Cztery miłości:

"Jeśli chcesz mieć pewność utrzymania serca w stanie nienaruszonym, nie wolno Ci go ofiarować nikomu(...) Otul je ostrożnie swoim hobby i odrobiną luksusu, unikaj wszelkich komplikacji, zamknij je bezpiecznie w szkatule lub trumnie własnego egoizmu. Ale w tej szkatule - bezpieczne, w ciemności, w bezruchu, bez powietrza – ono się zmieni. Nie będzie złamane, nie, ono stanie się nie do złamania, nieprzystępne, zatwardziałe… Jedynym miejscem poza Niebem gdzie możesz być doskonale zabezpieczony przed wszystkimi niebezpieczeństwami miłości, jest Piekło."

A wiersz Frosta tłumaczył Barańczak:)





26 komentarzy:

  1. W tym całym ponurym jesiennym czasie dawka pozytywnej energii była niezbędna :)Witam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście, jest tyle tego, co cieszy, że jest siła na wszystko:)

      Usuń
  2. Bardzo, bardzo mnie podbudowałaś opisem wybranej drogi. Musiałam niedawno wybrać nową drogę i teraz staram się dostrzec w niej piękno. Ty mi pomogłaś. Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mogłam choć troszkę pomóc, Jaskółeczko, to ogromnie się cieszę. Dużo ciepłych myśli wysyłam - nie zniechęcaj się, do pięknych rzeczy czasem trzeba się dokopać, a czasem wystarczy oczy otworzyć, z tym u mnie różnie, ale też próbuję:)

      Usuń
  3. Kalinko, jak zawsze w samo sedno:) Zazdroszczę Ci takiego wyboru, oj, bardzo.. Próbuję ogarnąć dwa doktoraty w domu:))) i pracę i mam coraz większe wrażenie, że rozmieniam się na drobne..Doktoraty:))) tu dobrze się dzieje i cieszą bardzo i zmierzają już ku samodzielności:))) Ale praca to coraz większe nieporozumienie.. Zobaczymy, dokąd ta podwójna droga zawiedzie... Dziękuję Ci ten wpis i przeserdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj rozmawialiśmy z Miłym o tym, że wszystko łatwiej robić, jak się w to wkłada serce. Gratuluję doktoratów:) I ja ci dziękuję za komentarz, za serdecznego ducha:)

      Usuń
  4. Też wybrałam rodzinę :)
    Pozdrawiam z ponurej i zimnej Warszawy
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A śniegu wam nie kapnęło, żeby polukrować ponurość, Ewuniu? Posyłam pachnące kruchymi ciastkami serdeczności!

      Usuń
    2. Śniegu niestety nie ma :(
      Kalino - czytam Cię od dawna ale nigdy nie komentowałam. Zazdroszczę Ci , że mieszkasz w tak uroczym miejscu.
      Ewa

      Usuń
  5. Jak to dobrze ,że na tych rozstajach Ktoś ustawia nam właściwe drogowskazy. Myślę ,że pani profesor była zesłańcem niebios. Tam wiedzą co dla nas dobre. A ja mam koleżanki , które mi zazdroszczą a drugie mi się dziwią. Rozumiem jedne i drugie i Ciebie też bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Profesor to człowiek wielkiego serca i mądrości, dobry duch sporego okresu mego życia. U niej bron iłam magisterkę, do niej wróciłam dziesiec lat potem, by się dalej uczyć i dzięki niej zrozumiałam, ze robię to cały czas, a ta nauka domowo- doktoratowa jest ważniejsza niż inne. Dzieci są z nami na tak krótki czas w życiu - nigdy nie nadrobi się odłożonych na później chwil. Maszku, wysyłam ci śnieżynki z Kalinowa, padają cały czas:)

      Usuń
  6. Z poprzedniego postu większość książek mam w domu, córka nie da wyrzucić choć mieszka daleko marzy jej sprowadzenie ukochanych książek do siebie. Ilustracje Szancera Grabskiego to dodatek i nie bagatelny wprost.
    Siostrzenica doktorat i ciąża, ale młoda to może podoła obowiązkom? Chociaż dzisiaj młodzi nie są silni a może tylko wygodni bardziej? Masz trzy doktoraty i masz co ogarniać i to piękno dookoła jest się z czego cieszyć. A jak tam barszczyk kisi się? :) Pewnie już można popijać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, barszczyk gotowy:) Dzisiaj powstaje jeszcze sałatka z buraków. MI się wydaje, że młodzi dzisiaj przede wszystkim nie mają poczucia bezpieczeństwa i danie go im to jedna z ważniejszych spraw...

      Usuń
    2. No tak...mój Ty Panie Boże dziękuję Ci i za dwa doktoraty i wielką Habilitację Muminka...:)
      Pozdrawiam, Pani Po Trzykroć Doktor.

      Mama Muminka.

      Nie mogę zwinąć wiśniowego wianka, bo mi wychodzi krzywe:)
      Pa.

      Usuń
    3. Ja zwijam z młodych gałązek, dość grubo, z dereniem i modrzewiem. Spróbuję zdac fotograficzną relację, gdy będę jutro wiankować:)

      Usuń
    4. Doskonale zwijają się długie i giętkie pędy dzikiego wina, dobra baza pod różne dodatki; udanego wiankowania.

      Usuń
  7. 5 lat temu też stanęłam przed wyborem, stresująca praca czy rodzina. Wybrałam rodzinę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wietrzyk musi latać swobodnie:) Pewnie nie było łatwo - ja akurat pracy nie musiałam stawiać na szali, pracuję w tej samej miejscowości, ale studia... dojazdy ponad 200 km. I poczucie, ze robię coś dla siebie, z czego nikt w domu nie skorzysta. Wysoka cena tylko za podniesienie ego i wędrowanie kolejne lata po bibliotece Babel. I jeszcze wiele innych powodów. Odkrycie, że mogę z tego zrezygnować i zwyczajnie zajać się życiem i rodziną, było ożywcze:)

      Usuń
  8. Kalino,tak lubię do Ciebie zaglądać.Inspirujesz mnie, pocieszasz, dajesz wiarę , że świat jest taki jaki sobie stworzymy, trochę wymyślimy.I że najważniejsza jest Miłość, do dzieci, do przyrody. I jeszcze pasja i zachwyt. Zyjemy trochę podobnie,podobna praca ,życie w domku z ogrodem, miłość do roślin ,zwierząt, zachwyt nad codziennością.Pisz proszę dużo i często. Dużo zdrowia życzę Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halino, dziękuję ci serdecznie. Głęboko wierzę, w to, o czym piszesz. A ja... piszę dużo, co widać zresztą na blogu, choć czasem przypomina mi się myśl Tuwima: "Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa". Czasem pewnie piszę za dużo:)

      Usuń
  9. Ja także czytam Cię od dawna Kalino...wspaniale piszesz. Nigdy nie komentowałam, ale dzisiaj nie dam rady...rozbroiły mnie Trzy Doktoraty, pozdrawiam Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz, jak cenne są dla mnie wasze komentarze - każdy z nich jest wyróżnieniem, swiadectwem, że nie mówię w pustkę:) Mam nadzieję, że nie tylko hasające doktoraty cię sprowokują do dalszej rozmowy i jeszcze sobie w komentarzach pogawędzimy! Pozdrawiamy wzajemnie:)

      Usuń
  10. Mam czasami wrażenie, że to nawet nie my wybieramy, a ktoś z góry delikatnie nas popycha w odpowiednim kierunku; cenię sobie bardzo moje życie rodzinne, cieszę się każdym dniem, moje "doktoraty" co prawda już dorosłe, ale wielką radość przynosi ten maleńki, półroczny"doktoracik" Jaśko, bom przecież dumna babcia; pozdrawiam serdecznie o ciemnym jeszcze poranku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Mario, na pewno też Ktoś:) A Jaśko to już habilitacja, kochana!

      Usuń
  11. A ja cały czas staram się nie patrzeć w tył. Walczę ze sobą i nie zawsze jest łatwo... Niestety... Gratuluję wyboru i pogody ducha! Ciepłe pozdrowienia i dziękuję za ten tekst. :) Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, tobie wzajemnie:) Dziękuję za Twoją obecność:)

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)